Dobra (?) zmiana w sądownictwie
Od niemal dwóch lat przetacza się przez Polskę fala mniejszych lub większych rewolucji w strukturach różnych organów państwowych, firmowana jako „dobra zmiana”. Kolejnym etapem zmieniania świata na lepsze, w opinii rządzących, jest reforma sądownictwa.
Na sztandarach dobrej zmiany w sądownictwie znajdują się hasła uproszczenia i skrócenia postępowania dla obywateli oraz oczyszczenia środowiska sędziowskiego. Czy aby na pewno tylko to?
Dotychczasowy stan sądownictwa
Jakiś czas temu, na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości pojawił się dokument w formie kilkunastu slajdów, w którym minister Ziobro przedstawił swoją wizję reformy wymiaru sprawiedliwości. Po lekturze tego dokumentu trudno nie mieć wrażenia déjà vu.
Minister Ziobro już raz obiecywał, że ochroni społeczeństwo przed lekarzem, który miał rzekomo mordować swoich pacjentów, a teraz obiecuje, że ochroni nas przed skorumpowanymi i nierzetelnymi sędziami.
I to może nie byłoby złe samo w sobie, gdyby nie to, że Minister Sprawiedliwości pisze w liście przewodnim, że „nie wolno już przymykać oczu na kolejne afery świadczące o niskim poziomie etycznym i braku niezależności sędziów”. Dokonuje tym samym daleko posuniętej generalizacji, podpierając swoje zdanie artykułami z ogólnie znanych i „szanowanych” tabloidów.
Zasady wyboru sędziów
Dla porządku warto przypomnieć, jak obecnie powoływani są sędziowie – przez Prezydenta RP na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. Ta składa się z przedstawicieli wybieranych przez parlament (czterech wskazuje Sejm, a dwóch Senat) spośród jego członków, przedstawiciela wskazywanego przez Prezydenta, Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego, Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego i Ministra Sprawiedliwości oraz 15 członków – przedstawicieli sądów powszechnych, wojskowych, administracyjnych oraz Sądu Najwyższego.
Ci ostatni rekrutują się spośród sędziów sądów okręgowych, apelacyjnych, administracyjnych, wojskowych i Sądu Najwyższego, wybieranych głosami samych sędziów. I właśnie przy procedurze wyboru członków KRS chcieli „majstrować” autorzy „dobrej zmiany”.
Zmiany, ale czy dobre?
Przy okazji reformy wymiaru sprawiedliwości polegającej na upraszczaniu postępowań sądowych i zdejmowaniu z sędziowskich barków szeregu zadań o charakterze administracyjnym, co ma skrócić terminy oczekiwania na rozprawy sądowe, pomysłodawcy projektu zmian dokonali „skoku” na system wyboru przedstawicieli środowiska sędziowskiego do Krajowej Rady Sądownictwa. Otóż sędziowie nie będą mogli już wybrać swoich przedstawicieli, ponieważ wyręczy ich w tym… Sejm.
I tak oto, w imię dobrej zmiany, skorumpowani i pozbawieni niezależności – jak zdaje się ich widzieć i przedstawiać minister Ziobro – sędziowie zostaliby pozbawieni możliwości należnego wyboru swoich przedstawicieli do KRS.
Co więcej, zgodnie z proponowanymi zmianami w ramach Rady funkcjonowałyby dwa równoległe Zgromadzenia (Pierwsze i Drugie). Pierwsze miałoby się składać z Prezesów SN i NSA, Ministra Sprawiedliwości, przedstawiciela Prezydenta oraz posłów i senatorów, a drugie – z 15 przedstawicieli sądów wybieranych, jak wspomniano wyżej, przez Sejm. Aby Rada przedstawiła Prezydentowi kandydata na sędziego, obydwa Zgromadzenia KRS musiałyby wydać pozytywną opinię o kandydacie.
Gdyby opinie dwóch zgromadzeń były rozbieżne, wszyscy sędziowie (powołani przez Sejm) oraz Prezesi SN i NSA musieliby być zgodni co do pozytywnej opinii o kandydacie. Czy w praktyce taka jednomyślność jest możliwa? Sytuacja przypomina czasy złotej wolności szlacheckiej i liberum veto, gdy pojedynczy głos członka organu kolegialnego zadecydować mógł o losach całej procedury. Czy to na pewno jest procedura demokratyczna?
Jak to widzi rząd, a jak inni
Proponowane zmiany spotkały się z miażdżącą krytyką środowiska sędziowskiego, akademickiego, opozycji parlamentarnej oraz wielu komentatorów oraz, w efekcie, z falą obywatelskich protestów. Krytycy mówią o naruszeniu zasad konstytucyjnych przez próbę skrócenia kadencji KRS, a także wprowadzenie dwóch komórek wewnątrz konstytucyjnego organu. Inni zarzucają autorom niedoszłych zmian chęć upolitycznienia sądów poprzez wprowadzanie do nich sędziów z „politycznego nadania”.
Inne głosy mówią z kolei o tym, że nowe przepisy nie gwarantują reprezentacji wszystkich rodzajów sądów w Radzie, a jeszcze inne – o naruszeniu zasady trójpodziału władzy poprzez oddanie kontroli nad wyborem sędziów władzy ustawodawczej. Trudno pozostać wobec tych argumentów obojętnym. Tymczasem Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że wszystko robiło w interesie „szarego człowieka”.
Próbowało również kusić sędziów sądów rejonowych – którzy do tej pory nie mieli swojej reprezentacji w KRS, a stanowią przecież większość ogólnej liczby przedstawicieli tego zawodu – mówiąc, że i oni będą mogli być powołani do Rady. I faktycznie mogliby, jeśli tylko zdobyliby poparcie sejmowej większości. Otwarte pozostaje pytanie, czy nie spowoduje to, że sędziowie będą prowadzić swoiste kampanie wyborcze lub podejmować inne próby przypodobania się aktualnie posiadającej większość opcji politycznej.
Veto, ale czy to koniec?
Ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i o Sądzie Najwyższym zostały zawetowane przez Prezydenta Dudę, jednak trudno przesądzić, czy stało się tak dlatego, że Prezydent podzielił obawy krytyków, czy dlatego, że zauważył błędy w procesie legislacyjnym, czy może dlatego, że po prostu nie spodobały mu się poszczególne przepisy przyjętych przez Parlament ustaw.
Veto Prezydenta prawdopodobnie nie zostanie odrzucone przez Sejm – trudno spodziewać się, aby partia rządząca była w stanie zgromadzić odpowiednią większość, tym niemniej to z pewnością nie koniec epopei o zmianach w sądownictwie.
Widoki na przyszłość
Tego nie da się jednoznacznie przewidzieć jaki będzie ciąg dalszy tej istotnej skądinąd sprawy, ponieważ swój ruch zapowiedział Prezydent. Ma on złożyć własny projekt zmian w ustawie o KRS. Jaki to będzie projekt, trudno wyrokować – z dotychczasowych wypowiedzi A. Dudy można wnioskować, że co do zasady podzielał on kierunek „dobrej zmiany”.
Może jednak, z jakichś względów, tłum stojący przed oknami Pałacu Prezydenckiego dał Prezydentowi do myślenia. Może prezydencki projekt zmian będzie bardziej koncyliacyjny. A może będzie kalką poprzedniej nowelizacji z kosmetycznymi zmianami. Czas pokaże.
Autorzy zawetowanej przez Prezydenta nowelizacji ustawy o KRS przekonywali, że powoływanie sędziów przez przedstawicieli „suwerena”, czyli parlamentarzystów, nie jest ich autorskim pomysłem i funkcjonuje bez przeszkód w innych systemach prawnych.
Czy jednak obywatele pośrednio, rękami parlamentarzystów, powinni mieć wpływ na wybór sędziów? Można mieć co do tego uzasadnione wątpliwości. Czy parlamentarzyści z kolei mają odpowiednie kwalifikacje, żeby oceniać przydatność poszczególnych sędziów do wydawania rekomendacji na temat kandydatów na ten urząd? To również nie jest oczywiste.
Wielokrotnie, podpierając się „wolą suwerena”, obecnie rządząca większość forsowała swoje rozwiązania w myśl zasady „psy szczekają, karawana jedzie dalej”. Nikt już nie kruszy kopii o publikację wyroków Trybunału Konstytucyjnego, nikt nie podnosi krzyku w sprawie zamachu na wolność zgromadzeń. Tym razem karawana została zatrzymana. Czy ruszy dalej? A jeśli ruszy to kiedy? Wiele pytań pozostaje otwartych.
Autorzy: radca prawny Kamil Nagrabski, radca prawny Robert Nogacki, Kancelaria Prawna Skarbiec