O co ten krzyk?! Jeśli władza zechce, może sądy zaorać
Rządowe zmiany w KRS i SN, przejęcie kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym, zamrożenie kilkuset etatów w sądach oraz czystki na kierowniczych stanowiskach mające na celu de facto przejęcie władzy nad wymiarem sprawiedliwości dzielą społeczeństwo i wzbudzają kontrowersje.
Wśród licznej grupy uznanych autorytetów prawnych rodzą się obawy o zamach na niezawisłość sądów i chęć pogwałcenia konstytucyjnych praw obywateli. Krytyczne stanowisko wobec zmian oficjalnie zajęła także m.in. Komisja Europejska i unijny Trybunał Sprawiedliwości. Tymczasem przedstawiciele rządu, przytaczając wątpliwe prawnie argumenty, usiłują uzasadniać swój zamach na Konstytucję RP.
12 lipca 2017 r. p. Sebastian Kaleta, ówczesny rzecznik prasowy Ministra Sprawiedliwości – dziś w randze wiceministra, w odniesieniu do powszechnej krytyki zmian w środowisku prawniczym pozwolił sobie na taką oto konstatację problemu:
„widzę, że wielu ekscytuje się projektem ustawy o SN i podnosi krzyk. (…) należy mieć świadomość, że konstytucja pozostawiła ustawodawcy możliwość „zaorania” sądownictwa, o czym warto w tej dyskusji pamiętać :)”.
Za podstawę prawną swego twierdzenia przyszły wiceminister wskazał art. 180 ust. 5 Konstytucji RP, który stanowi, że: „W razie zmiany ustroju sądów lub zmiany granic okręgów sądowych wolno sędziego przenosić do innego sądu lub w stan spoczynku z pozostawieniem mu pełnego uposażenia”. Stosunek do problemu oraz towarzyszące dyskusji emocje zechciał wyrazić emotikonem „:)” symbolizującym uśmiech zadowolenia.
Dla przypomnienia warto wskazać, że w ramach prowadzonych i zapowiadanych przez Ministerstwo Sprawiedliwości zmian w sądownictwie jego przedstawiciele – politycy, rządzący – mieliby realny, rzeczywisty wpływ na obsadę składów sędziowskich. Również rozstrzyganie spraw dyscyplinarnych sędziów zostałoby powierzone organom: Krajowej Radzie Sądownictwa, Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, których obsada, delikatnie mówiąc, rodzi obawy „upolitycznienia”.
Zaorywanie sądownictwa
Pozostawiając na boku i bez komentarza symbolikę wpisu, warto przede wszystkim skupić się na rażącej nadinterpretacji art. 180 ust. 5 Konstytucji RP.
Celem tego przepisu nie jest bowiem dostarczanie władzy wykonawczej instrumentów do „zaorywania sądownictwa”. Przepis ten ma umożliwiać dokonywanie drobnych, technicznych zmian, będących następstwem utworzenia lub zniesienia sądu czy też zmian granic okręgów sądowych.
Trzymanie sędziów w szachu za pomocą gróźb o możliwości ich „zaorania” wprost godzi w ich niezależność. Sędziowie muszą czuć się wolni od nacisków władzy wykonawczej i ustawodawczej w wykonywaniu funkcji wymiaru sprawiedliwości.
Co może być bardziej sprzeczne z tą zasadą, niż taka wykładania przepisów Konstytucji, która umożliwiałaby władzy ustawodawczej zaorywanie sądownictwa?
Usuwanie „niewygodnych” sędziów
Krajowa doktryna w sprawie niezawisłości sędziów nie pozostawia wątpliwości. W opracowaniu Jerzego Skorupki: „Rzetelny proces karny. Księga jubileuszowa Profesor Zofii Świdy” (Wolters Kluwer, Warszawa 2009) możemy przeczytać: „…zasada niezawisłości sędziowskiej jest jednym z warunków funkcjonowania państwa prawnego.
Oznacza ona wyłączenie jakiejkolwiek zewnętrznej ingerencji w proces sędziowskiego orzekania, a podjęte w postępowaniu sądowym rozstrzygnięcia poddaje kontroli jedynie w formie i na zasadach wyraźnie określonych w ustawach”. Jest ona „gwarancją praw i wolności obywatelskich”.
W tym samym opracowaniu wskazano również, że w opinii ówczesnego składu Krajowej Rady Sądownictwa arbitralne uprawnienie Ministra Sprawiedliwości do delegowania sędziego, szczególnie gdy sędzia ten nie wyraził na to zgody, może w praktyce posłużyć do odsunięcia od czynności orzeczniczych „niewygodnego” w danej sprawie sędziego. Wówczas władza wykonawcza może uzyskać istotny wpływ na przebieg postępowań sądowych.
Władza wykonawcza nie ma kompetencji do usuwania sędziów
We wspólnym komentarzu profesor zwyczajny Uniwersytetu Warszawskiego, były Prezes Trybunału Konstytucyjnego, a od 2009 r. sędzia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Marek Safjan oraz profesor Uniwersytetu Warszawskiego, sędzia Sądu Najwyższego w latach 2016–2018, prezes Prokuratorii Generalnej Skarbu Państwa i Prokuratorii Generalnej Rzeczypospolitej Polskiej Leszek Bosek stanęli na stanowisku, że zakaz usuwania sędziego, o którym mowa w art. 180 ust. 1 Konstytucji RP, dotyczy w pierwszej kolejności organów władzy wykonawczej, zamykając drogę do ustawowego czy podustawowego przekazania im kompetencji do usuwania sędziów.
Ogranicza w tym przedmiocie również władzę ustawodawczą. „Przesądza bowiem, że ustawodawca nie może wprowadzać aktów prawnych przewidujących usunięcie sędziego z mocy samego prawa. Ustawodawca nie posiada też kompetencji do przekazania tego uprawnienia arbitralnej decyzji organów władzy wykonawczej” (Konstytucja RP. Tom II. Komentarz do art. 87–243, red. Safjan/Bosek 2016, C.H. Beck 2016).
Wyrokowanie zgodnie z życzeniami poglądami władzy
Polski prawnik, karnista, przedwojenny sędzia Sądu Najwyższego Janusz Jamontt (zm. 1951) w klasycznej pozycji „Historia i krytyka rozporządzenia o ustroju sądów powszechnych” (Warszawa 1929) napisał, że reguła niezawisłości sędziowskiej pozostanie jedynie barwnym banałem, jeśli sędzia przy rozstrzyganiu spraw nie będzie mógł kierować się wyłącznie przepisami prawa i własnym sumieniem
„bez narażenia się na usunięcie ze służby sędziowskiej, na przeniesienie do głuchej miejscowości, na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej bez żadnej podstawy (…) nieodzownym warunkiem tej niezawisłości jest:
- nieusuwalność sędziów,
- nieprzenoszalność sędziów,
- nietykalność sędziów,
- system administracyjno-nadzorczy, wykluczający możność wpływania na treść wyroków drogą upośledzenia sędziów, rachujących się przy wyrokowaniu jedynie z prawem i sumieniem, oraz faworyzowania tych, co wyrokują zgodnie z życzeniami i poglądami władzy”.
Każdy ma prawo do niezawisłego sądu
Prawo międzynarodowe również jasno i stanowczo podkreśla istotę stania na straży niezawisłości sędziowskiej. Zgodnie z art. 6 ust. 1 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia jego sprawy w rozsądnym terminie przez niezawisły sąd. Art. 14 ust. 1 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych stanowi, iż każdy ma prawo do sprawiedliwego i publicznego rozpatrzenia sprawy przez właściwy, niezależny i bezstronny sąd.
Do jakich celów Minister wykorzysta władzę nad sądami?
O możliwości „zaorywania” sądów bardzo jasno i dosadnie wypowiedziała się sędzia Trybunału Konstytucyjnego Teresa Liszcz. W zdaniu odrębnym do wyroku TK z dnia 27 marca 2013 r. (sygn. akt K 27/12), odnosząc się do posiadanego przez Ministra Sprawiedliwości upoważnienia do tworzenia i znoszenia sądów oraz do ustalania ich siedzib i obszarów właściwości w drodze rozporządzenia wydanego po zasięgnięciu opinii Krajowej Rady Sądownictwa, napisała:
„…ze względu na masowy wręcz charakter likwidacji sądów rejonowych, którą sam Minister Sprawiedliwości określa mianem „reformy sądownictwa”, uświadomiło tylko potencjał władzy ministra nad sądami w Polsce, zawarty w zaskarżonym upoważnieniu ustawowym, oraz sposób, w jaki ta władza może zostać użyta.
Okazało się, że jednoosobowy, stricte polityczny, organ władzy wykonawczej może „jednym podpisem” zlikwidować dowolną liczbę sądów, z nikim tej decyzji nie uzgadniając, jedynie po zasięgnięciu niewiążącej opinii KRS, bez prawnego obowiązku uzasadnienia tej decyzji i bez jakiejkolwiek kontroli. Jednocześnie decyzja ta przesądza o zmianie statusu kilkuset – niezawisłych – sędziów i wpływa na kształt prawa do sądu nieokreślonej liczby osób.
Nie ma przy tym gwarancji, że władza ta nie zostanie wykorzystana instrumentalnie, dla celów sprzecznych z dobrem wymiaru sprawiedliwości” (Wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 marca 2013 r. K 27/12).
Niezgodne z Konstytucją przenoszenie sędziów w stan spoczynku
Jednym z efektów reorganizacji systemu sądownictwa ma być umożliwienie Ministrowi Sprawiedliwości przeniesienia wspomnianym wyżej „jednym podpisem” nawet kilkuset sędziów w stan spoczynku.
Wcześniej uchwalono przepisy obniżające wiek przejścia w stan spoczynku sędziów sądów powszechnych i prokuratorów oraz wiek wcześniejszego przejścia w stan spoczynku przez sędziów Sądu Najwyższego.
Piotr Tuleja, profesor nauk prawnych i kierownik Katedry Prawa Konstytucyjnego na Uniwersytecie Jagiellońskim, specjalista w zakresie prawa konstytucyjnego, były sędzia Trybunału Konstytucyjnego, przywołując orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE C-192/18, C-619/18, napisał:
„Mechanizm ustawowego określania granicy wieku, po osiągnięciu którego następuje przejście sędziów w stan spoczynku, nie może być jednak traktowany instrumentalnie jako forma realizacji swoistej „polityki personalnej” wobec kadry sędziowskiej.
Za niezgodne z zasadami konstytucyjnymi uznane być musi w szczególności modyfikowanie (w kierunku obniżania) granicy wieku, skutkujące natychmiastową utratą stanowiska przez określoną grupę urzędujących sędziów” (Tuleja Piotr (red.), Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej. Komentarz, wyd. II, LEX/el. 2021).
Trybunał Sprawiedliwości UE w 2019 r. orzekł, że polskie przepisy dotyczące wieku przejścia w stan spoczynku sędziów i prokuratorów, przyjęte w lipcu 2017 r., są niezgodne z prawem Unii Europejskiej (Wyrok w sprawie C-192/18, Komisja przeciwko Polsce).
Alexander Hamilton, jeden z ojców założycieli Stanów Zjednoczonych, pisał o władzy sądowniczej, że jest ona w ciągłym niebezpieczeństwie bycia obezwładnioną, zaskoczoną lub znalezienia się pod wpływem współzależnych jej gałęzi. Nic nie może przyczynić się tak bardzo do jej stabilności i niezależności, jak stałość w sprawowaniu urzędu. Hamilton nazwał ten warunek „cytadelą publicznej sprawiedliwości i publicznego bezpieczeństwa”.
Żaden akt ustawodawczy sprzeczny z konstytucją nie może być ważny. Zaprzeczenie temu byłoby równoznaczne z twierdzeniem, że zastępca jest większy od swego mocodawcy; że sługa jest wyższy od swego pana; że przedstawiciele ludu są lepsi od samego ludu; że ludzie działający na mocy uprawnień mogą czynić nie tylko to, na co ich uprawnienia nie zezwalają, lecz także to, czego zabraniają (Yale Law School, The Federalist Papers No. 78, The Judiciary Department From McLEAN’S Edition, Nowy Jork).
Władza sądownicza powinna zostać pozostawiona sędziom
Thomas E. Plank, amerykański profesor nadzwyczajny prawa, wykładający na University of Tennessee College of Law, Princeton University oraz University of Maryland, pisał, że niezawisłość sądów, która rozwinęła się po raz pierwszy w systemie anglo-amerykańskim, jest ceniona przez wiele krajów jako ważny warunek dla rządów prawa.
Nie ma przecież najmniejszych wątpliwości co do tego, że niezawisłe sądownictwo jest niezbędne dla wolnego społeczeństwa i demokracji konstytucyjnej. Zapewnia rządy prawa i realizację praw człowieka, a także dobrobyt i stabilność społeczeństwa.
Niezawisłość sądownictwa musi być także stale strzeżona przed nieprzewidzianymi zdarzeniami i zmieniającymi się warunkami społecznymi, politycznymi i ekonomicznymi. Najważniejszym aspektem niezależności sądownictwa jest jego pozycja konstytucyjna.
Tak jak konstytucja określa skład i uprawnienia władzy wykonawczej i ustawodawczej, tak powinna również określać sądownictwo. Najlepiej, jeśli konstytucja powierza władzę sądowniczą sędziom.
Zatarcie granicy między wymiarem sprawiedliwości a pracą na rzecz władzy
Jeśli kontrowersyjna nowelizacja ustroju sądownictwa zostanie przepchnięta, nacisk na wszystkich sędziów będzie mógł wywierać jeden polityk – Minister Sprawiedliwości.
Będzie mógł m.in. zgłaszać kandydatów na wolne stanowiska sędziowskie. A forsowana pod płaszczykiem usprawnienia postępowania dyscyplinarnego wobec sędziów ustawa tak naprawdę otworzy Ministrowi furtkę do usuwania z drogi niewygodnych dla rządzących sędziów.
„…łączenie przez sędziego funkcji orzeczniczych z wykonywaniem czynności administracyjnych, na podstawie delegowania do Ministerstwa Sprawiedliwości i jednostek organizacyjnych podległych Ministrowi Sprawiedliwości jest niezgodne z zasadą podziału i równowagi władzy.
Narusza też niezależność sądów, gdyż powoduje zacieranie się różnicy między wykonywaniem wymiaru sprawiedliwości a pracą na rzecz władzy wykonawczej. Jest to zaś niezgodne ze standardami demokratycznego państwa prawnego” – orzekł 15 stycznia 2009 r. Trybunał Konstytucyjny (sygn. akt K 45/07).
Po co to wszystko?
Andrew Jackson, jeden z pierwszych prezydentów USA, słusznie stwierdził, że wszystkie prawa zagwarantowane obywatelom na mocy konstytucji są nic nie warte i są jedynie wydmuszką, jeśli na ich straży nie stoi niezależne i etyczne sądownictwo.
O jakim więc stopniu niezależności i niezawisłości sędziów, a zatem i o jakich gwarancjach konstytucyjnych praw obywatelskich można mówić w świetle działań Ministerstwa Sprawiedliwości?
Zgodnie z uchwałą z 14 listopada 2007 r. Pełnego Składu Sądu Najwyższego: „Ustawowe uprawnienie Ministra Sprawiedliwości do delegowania sędziego do pełnienia obowiązków sędziego w innym sądzie (…) może być w jego zastępstwie (…) albo z jego upoważnienia (…) wykonywane przez sekretarza stanu lub podsekretarza stanu” (BSA I-4110-5/07).
Tymczasem od 2019 r. sekretarzem stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości jest Sebastian Kaleta, autor koncepcji „zaorywania” sądownictwa.
Autor: radca prawny Robert Nogacki – Twórca Kancelarii Prawnej Skarbiec