Koronawirus a zobowiązania cywilnoprawne
Wydarzenia ostatnich tygodni spowodowane zagrożeniem wirusem COVID-19 nie mają precedensu w historii ostatnich kilkudziesięciu lat. Z każdym dniem coraz większa liczba przedsiębiorców nie jest w stanie wywiązać się ze swoich zobowiązań cywilnoprawnych. Skalę wyzwań tym wywołanych można śmiało porównać do skutków nagłego wybuchu wojny.
Złożoność aktualnego stanu wynika m.in. stąd, iż prawo łatwiej radzi sobie z rozwiązywaniem spraw, w których – mówiąc kolokwialnie – zawiniła konkretna strona. W przypadku koronawirusa jest inaczej. Wywiązanie się z umów jest trudne bądź niemożliwe także dla podmiotów działających w dobrej wierze. Dodatkowym problemem jest niemożność rozstrzygania tych sporów przez sądy.
Znaczenie klauzul ogólnych
Przedsiębiorcy, nie będąc winnymi zaistniałej sytuacji, nie są w stanie wywiązać się ze zobowiązań, więc powołują się na tzw. siłę wyższą (łac. vis maior). Rozumie się przez nią zdarzenie nagłe (lub sekwencję zdarzeń), których wystąpienia nie można było przewidzieć i których skutkom nie można było zapobiec.
Zapisy dotyczące siły wyższej stosuje się często w umowach cywilnoprawnych jako formę zabezpieczenia się przed roszczeniami drugiej strony. Warto zauważyć, iż polskie prawo cywilne – choć używa pojęcia siły wyższej – w praktyce jej nie definiuje. Siła wyższa jest więc tzw. klauzulą ogólną przyjętą i powszechnie stosowaną w prawodawstwie, nie zaś konkretnym przepisem.
Brak zawarcia w umowie cywilnoprawnej jednoznacznego zapisu o możliwości wycofania się ze zobowiązań z powodu zaistnienia „siły wyższej” nie oznacza, iż strony umowy nie mogą powoływać się na tę klauzulę w szczególnych sytuacjach, a jest nią niewątpliwie chaos spowodowany koronawirusem. Tego właśnie obawiają się liczni przedsiębiorcy, którym wcześniej nie przeszło nawet przez myśl dookreślanie zapisów umownych związanych ze zdarzeniami nieprzewidywalnymi i nie wpisali tej klauzuli do umowy.
Nadzwyczajność obecnej sytuacji sprawia, że znaczenie klauzul ogólnych prawa przy rozwiązywaniu sporów jest dużo większe niż normalnie. Poza siłą wyższą pod uwagę trzeba brać w szczególności klauzulę zasad współżycia społecznego. Odwołuje się ona do uniwersalnych wartości i ustalonych zwyczajów przyjętych powszechnie i stosowanych w kulturze polskiej i europejskiej.
Indywidualne podejście
Samo wystąpienie nadzwyczajnych okoliczności nie zwalnia automatycznie z obowiązku wykonania zobowiązania umownego ani też jego zawieszenia. Jeżeli jednak z powodu koronawirusa przedsiębiorca odmówi wypełnienia swoich zobowiązań powołując się na siłę wyższą (nawet jeśli pojęcie to nie zostało zawarte w umowie), to jego przypadek wymagać będzie każdorazowo indywidualnej oceny i zbadania wszystkich okoliczności. W wielu przypadkach jego argumenty będą uzasadnione.
Zgodnie z art. 471 Kodeksu cywilnego osoba (dłużnik) niewykonująca lub nienależycie wykonująca swoje zobowiązania nie ponosi konsekwencji z tego tytułu, jeśli wynika to z okoliczności, za które nie ponosi on odpowiedzialności.
Nie są to jedyne przepisy chroniące przedsiębiorców niezdolnych do wypełnienia swoich zobowiązań z powodu siły wyższej. Art. 476 K.c. zwalnia także stronę niewywiązującą się z umowy z odpowiedzialności za opóźnienie w spełnieniu świadczenia, jeśli opóźnienie to jest następstwem okoliczności za które strona ta nie ponosi odpowiedzialności.
Strona niewywiązująca się ze swoich zobowiązań nie może jednak podnosić argumentu siły wyższej w każdej sytuacji. Kluczową sprawą jest tutaj jej osobista wiedza nt. możliwości realizacji zobowiązania. Ważne jest przede wszystkim ustalenie, czy w chwili zawarcia umowy strona zobowiązana mogła wiedzieć o tym, iż z jakichś powodów wykonanie zobowiązania będzie niemożliwe. Z mocy prawa nieważne są bowiem umowy, których nie można zrealizować (art. 387 § 1 K.c.). Co więcej, strona, która w chwili zawarcia umowy wiedziała o niemożliwości świadczenia, a drugiej strony z błędu nie wyprowadziła, obowiązana jest do naprawienia szkody, którą druga strona poniosła przez to, że zawarła umowę nie wiedząc o niemożliwości świadczenia (art. 387 § 2 K.c.). Może to mieć miejsce np. w sytuacji gdy zobowiązanie jest od początku sprzeczne z obowiązującymi przepisami.
Warto mieć na uwadze, że kryzys koronawirusowy wybuchł w Polsce z całą siłą w połowie marca 2020 r. Jednakże jego symptomy znane były wielu przedsiębiorcom znacznie wcześniej. Przykładowo już w styczniu 2020 r. importerzy wielu produktów nie mogli sprowadzić ich z Chin, ponieważ tamtejsze fabryki były już zamknięte. Były to informacje znane i łatwe do uzyskania, choć niekoniecznie funkcjonujące w tzw. przestrzeni medialnej.
Powoływanie się zatem na siłę wyższą w sytuacji, kiedy umowa – np. na dostawę towarów których nie można dostarczyć – została zawarta już po pojawieniu się sygnałów o problemach w Chinach, może zostać uznane za nieskuteczne.
Problem z wypłatami
Czy pracodawca może się powołać na siłę wyższą, gdy nie ma z czego zapłacić pracownikom? Również i w tym przypadku każda sprawa musi być rozpatrywana indywidualnie, biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.
W wielu przypadkach takie wyjaśnienie będzie zasadne. Dowodem na to jest także reakcja Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, który zazwyczaj podchodzi do spraw mało elastycznie. Ogłosił on, iż firmy mające problemy finansowe z powodu koronawirusa będą mogły uzyskać trzymiesięczne zwolnienie z opłacania składek ZUS.
Analogicznie, jak w przypadkach opisanych wcześniej, przedsiębiorcy nie mogą używać argumentu siły wyższej w sytuacji, kiedy poznali już okoliczności powodujące brak możliwości późniejszej zapłaty pracownikom. Dotyczy to też umów cywilnoprawnych z zewnętrznymi podwykonawcami, np. umów o dzieło czy zlecenia.
O ile można przyjąć argument siły wyższej w przypadku umów podpisanych wcześniej, o tyle ma on wątpliwe podstawy w sytuacji, gdy umowa została podpisana już po wybuchu kryzysu koronawirusowego, a zleceniodawca miał świadomość, że skutkiem zamieszania będzie m.in. problem ze znalezieniem pieniędzy na zapłatę.
Przerwane dostawy
Skutkiem obecnej sytuacji rynkowej jest m.in. częste przerywanie łańcuchów dostaw. W efekcie firmy nie mogą otrzymać towarów lub komponentów do produkcji, za które chciałyby zapłacić i – co więcej – dostały już na to pieniądze od swoich kontrahentów. Co zatem może zrobić przedsiębiorca, który pobrał zaliczkę na zakup towaru do realizacji zlecenia bądź usługi, którego nie może wykonać z powodów niezależnych od siebie?
Jeżeli do tego dojdzie, zaliczkę należy bezwzględnie zwrócić i nie można tłumaczyć się siłą wyższą. Zgodnie z art. 495 § 1 K.c. odmowa zwrotu zaliczki w takim wypadku traktowana jest jako bezpodstawne wzbogacenie się.
To jednak tylko jeden z możliwych scenariuszy. Często zdarza się, iż zlecenie zostało już częściowo zrealizowane, ale nie można go dokończyć właśnie z przyczyn niezależnych. W takim wypadku przedsiębiorca dostarczający towar bądź usługę może zachować część zaliczki od częściowo wykonanego zlecenia. Druga strona ma jednak prawo całkowicie odstąpić od umowy, jeżeli częściowo wykonane już zlecenie nie ma dla niej znaczenia z powodu „właściwości zobowiązania”.
Przykładem może być kontrakt na dostawę i montaż instalacji przemysłowej, który przestał być realizowany na wczesnym etapie i pozostała jeszcze daleka droga do ukończenia projektu.
Również w takiej sytuacji powodem odstąpienia od umowy przez zamawiającego może być fakt, iż wykonawca mógł w pewnym momencie posiąść wiedzę i informacje wskazujące na to, iż z przyczyn niezależnych nie będzie w stanie w całości wypełnić zlecenia.