Utopione pieniądze, czyli cała prawda o Flexworld
Historia firmy Flexworld jest skomplikowana jak struktura każdej piramidy finansowej, która ma na celu oszukanie naiwnych ludzi. Równie poważne są skutki procederu prowadzonego przez pewnego Niemca i jego gorzowskich wspólników: utracone domy, rozbite małżeństwa, próby samobójcze, milionowe straty.
O Flexworld słowem wstępu…
W Polsce Flexworld zainaugurował działalność na początku 2008 roku (w rejestrze widnieje od 12 lutego). Na spotkaniach i w Internecie firma reklamowała się jako partner potężnej instytucji o kapitale zakładowym 300 milionów dolarów i znaczącej renomie na rynku finansowym – amerykańskiej spółki Flexworld Inc.
Dzisiaj firmą interesują się organy ścigania dwóch krajów, jej siedziba została sprzedana, a przedstawiciele nie odpowiadają na próby kontaktu. Przedtem Flexworld zdążył oszukać kilka tysięcy osób w Polsce i Niemczech na przynajmniej kilkanaście milionów euro (w tym w Polsce na co najmniej 11,1 milionów złotych)
Kant na międzynarodową skalę
Sprawa ma międzynarodowy charakter, ponieważ główna siedziba znajdowała się w USA (Aloha w Oregonie), ale adres stałego doręczenia i miejsce rozstrzygania sporów ustalono na Niemcy (Herzberg). Klienci wpłacali pieniądze na fundusze inwestujące w kopalnie złota, diamentów w Ruandzie, Kongu i kurorty na Karaibach, a dystrybucją towarów zajmowała się polska spółka z Gorzowa Wielkopolskiego. Ponoć firma prowadziła też interesy w Rosji, Austrii, Szwajcarii, Wietnamie.
Poza prokuraturą w Gorzowie śledztwo prowadzi jej odpowiedniczka w Poczdamie (wcześniej postępowanie prowadziło kilka mniejszych jednostek, ale nie były w stanie sobie poradzić z tą sprawą), ponieważ Bartosik-Schmidt obietnicą łatwych i dużych zysków omamił także wielu rodaków, wyłudzając od nich w sumie 15 mln euro. Przy okazji oszukał również pięć banków. Dzisiaj pokrzywdzeni próbują odzyskać majątek przy pomocy trzech kancelarii.
Jak twierdzi mecenas Robert Nogacki, z reprezentującej klientów Flexworld Kancelarii Prawnej Skarbiec.Biz, jeśli przegryźć się przez bełkotliwą umowę, którą podpisywali klienci Flexworld Inc., to sens jej był mniej więcej taki, że klienci nabywali kserokopie akcji Flexworld Inc. w cenie tysiąca euro i niewątpliwie były to najdroższe usługi kserograficzne na rynku. Żaden znany mi klient nie otrzymał oryginału akcji – podkreśla Nogacki – i nie wiadomo, czy kiedykolwiek akcje takie zostały rzeczywiście wyemitowane. Żaden klient nie był także w stanie wykonywać praw korporacyjnych z akcji ani nie miał dostępu do dokumentacji „swojej” spółki Flexworld Inc.
Oszustwo na wiele milionów euro
Prokuratura ustaliła, że w okresie marca 2007 r. do maja 2008 r. Bartosik-Schmidt nielegalnie zgromadził w trzech walutach równowartość ponad 11,1 mln zł na trzech kontach w BRE Banku. Wpłaty pochodziły od kilkudziesięciu osób z całej Polski, które – co ciekawe – podczas przesłuchań nie czuły się pokrzywdzone.
Nie wszyscy wierzyciele postanowili się ujawnić z obawy przed reakcją bliskich. W wyniku nietrafionych inwestycji we Flexoworldzie rozpadło się parę małżeństw. Dowiedzieliśmy się, że kilku osobom komornicy zajęli domy z powodu niespłaconych pożyczek zaciągniętych na poczet wkładu. Kilku następnych czeka na egzekucję komorniczą. Zdarzały się próby samobójcze.
Jak twierdzi mecenas Robert Nogacki, prawda może być dużo trudniejsza niż klienci są gotowi zaakceptować. Większość brakujących środków mogła rozpłynąć się w piramidzie finansowej. Podkreślmy, że począwszy od „funduszu karaibskiego”, który rzekomo wypracował 60-procentowe zyski, deklarowano klientom fikcyjne stopy zwrotu, w wyniku czego zobowiązania spółki rosły dużo szybciej niż jej aktywa.
W miarę jak fikcyjne zyski były akumulowane, utrzymywanie tej fikcji stawało się dla Flexworld coraz bardziej kosztowne, ponieważ w imię zachowania spokoju klientów, trzeba było im wpłacać fikcyjne procenty. W takiej sytuacji zachowanie bezpiecznej ilości gotówki na wypłaty dla klientów wymagało nie tylko wzrostu wartości depozytów w liczbach bezwzględnych, ale także wzrostu dynamiki pozyskiwania depozytów w ujęciu procentowym. Tymczasem, im większa była wartość tych depozytów, tym trudniej było utrzymać dynamikę ich wzrostu. Cały system był więc skazany na załamanie – mówi Nogacki.
Niekończąca się opowieść?
Wydawać by się mogło, że po wyjechaniu prezesa do Ruandy, sprawa przycichła, ale w lutym br. wypłynął jej nowy wątek. W Łodzi zawiadomienie do prokuratury złożyła osoba, która była zainteresowana pożyczką z Flexworldu, a ponieważ wpłaciła 22 tys. euro i nie otrzymała obiecanej w maju 2009 r. przez przedstawiciela terenowego sumy, zgłosiła sprawę organom ścigania. Wskazała też inne osoby, które mogłyby być pokrzywdzone przez spółkę. Poszkodowani wpłacili od kilkunastu do 70 tys. euro.
Kim jest Gordon Bartosik-Schmidt?
Gordon Artur Schmidt jest obywatelem Niemiec. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zaczynał od produkcji łódek drewnianych. Później zajął się pośrednictwem finansowym, ale zainteresowały się nim niemieckie organy ścigania (na jednym z niemieckich forów poświęconych działalności Flexworldu można znaleźć informację, że Schmidt został skazany za oszustwo na 7 mln euro, ale jego karta karna tego nie potwierdza – dowiedzieliśmy się od rzecznika Prokuratury Okręgowej w Gorzowie Wlkp. Dariusza Domareckiego), więc postanowił zmienić otoczenie i wyjechał do Anglii. W międzyczasie Schmidt ożenił się z Polką z okolic Gorzowa i przyjął jej nazwisko.
W lutym 2004 r. w Aloha (stan Oregon) w USA założył firmę Madison Investment Banking Institute Inc., ale – jak podaje Network Magazyn – siedziba mieściła się na osiedlu domków jednorodzinnych (przypomnijmy, że wedle przedstawicieli firmy jej kapitał zakładowy wynosił 300 milionów dolarów), a zajmowało ją pewne małżeństwo. Po kilku miesiącach i pięciokrotnej zmianie nazwy powstał Flexworld Inc. Jak twierdzi mec. Robert Nogacki, cały „międzynarodowy holding” Bartosika był tworem czysto wirtualnym. Flexworld Inc. nie miał kapitału zakładowego na poziomie 300 milionów dolarów, ale był autoryzowany do emisji akcji do kwoty 300 mln dolarów. Koszt uzyskania takiego zapisu w statucie w stanie Oregon, gdzie mieści się siedziba Flexworld Inc., oscyluje w granicach pięćdziesięciu dolarów – wyjaśnia Nogacki.
Ponoć na pewnym etapie swojego życia Bartosik był bardzo zaangażowany religijnie i swego czasu z jedną z organizacji przebywał z misją w Ruandzie, gdzie nabył licencję na wydobycie cyny. Niektórzy sądzą, że Bartosik święcie wierzy w swoją ideę i nie uznaje swojej działalności za coś złego. Ciekawostką jest, że w marcu 2010 roku lokalna prasa w Rwandzie doniosła, że Gordon Bartosik został zatrzymany za… bójkę z niejakim Gerdem Jager, swoim byłym wspólnikiem, wspólnie z którym usiłowali założyć kopalnię Rwanda Mineral Mining Sarl. Ochroniarz Jagera miał zostać ciężko pobity przez osoby opłacone przez Bartosika, zaś sam Jager twierdzi, że nie można się doliczyć około 50 mln euro, które powinny były zostać zainwestowane we wspólny biznes…
Źródło: Portal eGospodarka.pl
Autor: Maciej Kusznierewicz – dziennikarz Portalu Skarbiec.Biz