Wina przez skojarzenie
W „1984″ Orwella istnieje pojęcie zbrodni myśli — przestępstwa, które nie wymaga działania, tylko niewłaściwej postawy umysłowej. Winston Smith zostaje w końcu skazany nie za to, co zrobił, ale za to, co myślał. Za to, że był w pobliżu niewłaściwych ludzi. Za to, że nie doniósł, choć powinien był podejrzewać.
W polskim systemie podatkowym istnieje odpowiednik zbrodni myśli: udział w karuzeli VAT oraz związana z tym odmowa odliczenia VAT naliczonego jako narzędzie odpowiedzialności zbiorowej.
Nie musisz wiedzieć, że uczestniczysz w oszustwie. Nie musisz czerpać z niego żadnych korzyści. Nie musisz nawet rozumieć, czym jest karuzela. Wystarczy, że kupiłeś towar od podmiotu, który — jak się później okaże — był ogniwem łańcucha. Wystarczy, że gdzieś na początku tego łańcucha ktoś nie zapłacił podatku (por. ODLICZENIE VAT).
I nagle to ty jesteś winny. Ty musisz udowodnić, że nie wiedziałeś. Ty płacisz za całość.
Orwell opisywał totalitaryzm jako system, w którym wina jest niezależna od czynu. Polski system podatkowy nie jest totalitarny — ale ten jeden mechanizm działa identycznie.
- Zapoznaj się z naszym artykułem Świadomość braku płatności podatku nie wystarcza: przełomowa opinia Rzecznik TSUE w kwestii odpowiedzialności VAT.
Anatomia karuzeli
Żeby zrozumieć pułapkę, trzeba zrozumieć maszynę.
Oszustwa karuzelowe VAT wykorzystują lukę w konstrukcji europejskiego systemu podatkowego. Gdy towar przekracza granicę między państwami członkowskimi UE, transakcja jest opodatkowana stawką zerową. Kupujący nie płaci VAT sprzedającemu — rozlicza go sam, w swoim kraju.
To było eleganckie rozwiązanie, wymyślone w 1993 roku, żeby nie komplikować handlu wewnątrzwspólnotowego. Problem w tym, że stworzyło szczelinę — i przez tę szczelinę przepływają miliardy.
Schemat jest prosty. Firma A w Niemczech sprzedaje towar firmie B w Polsce — bez VAT, bo transakcja wewnątrzwspólnotowa. Firma B sprzedaje firmie C — z VAT-em. Firma C sprzedaje firmie D, D sprzedaje E, E eksportuje z powrotem do Niemiec — ze stawką zerową, ale z prawem do zwrotu VAT-u, który zapłaciła wcześniej w łańcuchu.
Tylko że firma B — ta pierwsza w Polsce — nigdy nie odprowadza VAT-u, który pobrała od C. Znika. Jest „missing trader”, znikający podatnik. A cały VAT, który przepłynął przez łańcuch, zostaje wyłudzony.
Towar może krążyć w kółko — stąd nazwa „karuzela”. Te same telefony, ta sama elektronika, te same paliwa — przemieszczane między krajami po to tylko, żeby generować fikcyjne zobowiązania i fikcyjne zwroty.
Przestępstwo doskonałe — dla przestępców
Geniusz karuzeli polega na tym, że prawdziwi przestępcy są prawie nieuchwytni.
Znikający podatnik to zwykle firma słup — zarejestrowana na osobę bez majątku, istniejąca kilka miesięcy, prowadząca działalność wyłącznie na papierze. Gdy fiskus zaczyna pytać, firma już nie istnieje. Osoba figurująca jako właściciel albo nie żyje, albo jest bezdomna, albo twierdzi, że podpisała dokumenty w zamian za butelkę wódki.
Prawdziwi organizatorzy są o kilka warstw dalej. Działają z bezpiecznych jurysdykcji. Mają prawników, księgowych, struktury korporacyjne zaprojektowane tak, żeby ślad się urywał.
Kogo więc łapie fiskus?
Łapie firmy, które są w łańcuchu, ale nie są jego architektami. Firmy, które kupiły towar, bo cena była atrakcyjna. Firmy, które sprzedały towar, bo był na niego popyt. Firmy, które nie wiedziały — albo nie miały podstaw, żeby wiedzieć — że gdzieś na początku łańcucha ktoś oszukiwał.
Te firmy mają adresy. Mają majątek. Mają konta bankowe, które można zablokować. I mają nazwiska właścicieli, którym można postawić zarzuty.
Myślozbrodnia: powinien był wiedzieć
Orwell opisuje w „1984″ sposób myślenia, który nazywa „zbrodnią zatrzymania” — crimestop. To zdolność do niewidzenia tego, czego nie należy widzieć, do niewiedzy tam, gdzie wiedza jest niebezpieczna.
Polski fiskus oczekuje czegoś przeciwnego: „przedwidzenia”. Powinieneś był wiedzieć. Powinieneś był przewidzieć, że twój kontrahent może być nierzetelny. Powinieneś był sprawdzić — i to nie tylko jego, ale też jego dostawców, i ich dostawców.
To się nazywa „należyta staranność”. Pojęcie, które brzmi rozsądnie, dopóki nie zobaczysz, czego naprawdę wymaga.
Czy sprawdziłeś, czy kontrahent jest zarejestrowany jako podatnik VAT? Czy zweryfikowałeś, czy ma biuro pod adresem, który podał? Czy zbadałeś jego historię finansową? Czy przeanalizowałeś łańcuch dostaw, żeby upewnić się, że towar nie pochodzi z podejrzanego źródła?
Trybunał Sprawiedliwości UE wielokrotnie orzekał, że nie można wymagać od przedsiębiorcy weryfikacji tak dogłębnej, jakiej dokonuje organ podatkowy. Że podatnik nie jest organem ścigania. Że nie ma obowiązku prowadzenia śledztwa wobec własnych kontrahentów.
Polska praktyka te wyroki ignoruje.
W rezultacie powstaje standard niemożliwy do spełnienia. Jeśli nie sprawdziłeś — byłeś nieostrożny. Jeśli sprawdziłeś, ale nie znalazłeś — sprawdziłeś za mało. Jeśli sprawdziłeś i znalazłeś, ale dalej handlowałeś — działałeś świadomie.
Dwójmyślenie podatkowe
Orwell opisuje dwójmyślenie jako zdolność do jednoczesnego uznawania dwóch sprzecznych prawd. System podatkowy wymaga podobnej gimnastyki umysłowej.
Z jednej strony: masz prawo do odliczenia VAT-u. To nie jest łaska — to element konstrukcyjny podatku. Bez prawa do odliczenia VAT nie byłby podatkiem od wartości dodanej, tylko podatkiem obrotowym, kaskadowo nakładającym się na każdym etapie.
Z drugiej strony: możesz to prawo stracić, jeśli gdzieś w łańcuchu — może pięć transakcji wcześniej, w firmie, o której nigdy nie słyszałeś — ktoś popełnił oszustwo.
Z jednej strony: domniemanie niewinności jest fundamentem państwa prawa.
Z drugiej strony: w sprawie o karuzelę to Ty musisz udowodnić, że nie wiedziałeś. Ciężar dowodu jest odwrócony.
Z jednej strony: przedsiębiorca ma prowadzić działalność gospodarczą, nie śledztwa.
Z drugiej strony: jeśli nie prowadzisz śledztw, to znaczy, że nie dochowałeś należytej staranności.
Żeby funkcjonować w tym systemie, musisz jednocześnie wierzyć w swoje prawa i wiedzieć, że mogą zostać odebrane. Musisz ufać kontrahentom i każdego podejrzewać. Musisz być niewinny i gotowy na udowadnianie niewinności.
To jest dwójmyślenie w praktyce.
Ministerstwo Prawdy reinterpretuje przeszłość
W „1984″ Ministerstwo Prawdy zajmuje się fałszowaniem przeszłości — zmienianiem archiwów, żeby teraźniejszość wyglądała na logiczną konsekwencję tego, co było.
W sprawach o karuzelę VAT dzieje się coś podobnego. Transakcje, które w momencie zawierania były legalne, rutynowe, dokumentowane — zostają retrospektywnie przekwalifikowane na przestępcze.
Pięć lat temu kupiłeś towar od kontrahenta. Sprawdziłeś go — był zarejestrowany, miał biuro, płacił podatki. Transakcja przeszła bez zarzutów. Rozliczyłeś VAT, odliczyłeś VAT, sprawa zamknięta.
Teraz dowiadujesz się, że ta firma — której już nie ma — była ogniwem karuzeli. Że twoja transakcja sprzed pięciu lat jest dowodem udziału w oszustwie. Że VAT, który odliczyłeś, musisz zwrócić. Z odsetkami. Plus sankcja. Plus może zarzuty karne.
Przeszłość została zmieniona. To, co było legalne, stało się przestępstwem. To, co było należyte, stało się niedbałe.
I nikt nie może ci wyjaśnić, co powinieneś był zrobić inaczej — bo według standardów z tamtego czasu zrobiłeś wszystko dobrze. Ale standardy się zmieniły. Retrospektywnie.
Statystyki Wielkiego Brata
W 2023 roku zajęto 1188 rachunków bankowych w związku z podejrzeniem wyłudzenia VAT — ponad dwa razy więcej niż w 2019 roku. Zablokowane środki wyniosły 88,5 miliona złotych. W 2024 roku wszczęto ponad 3700 postępowań przygotowawczych dotyczących przestępstw VAT-owskich.
Te liczby brzmią jak sukces. Są prezentowane jako sukces. System walczy z oszustami, wyniki rosną, budżet jest chroniony.
Ale za każdą z tych liczb stoją konkretne firmy. Konkretne konta bankowe — zamrożone, niedostępne, uniemożliwiające prowadzenie działalności. Konkretni ludzie — podejrzani, przesłuchiwani, żyjący w niepewności.
Ile z tych firm to prawdziwi organizatorzy karuzel? A ile to przedsiębiorcy, którzy znaleźli się w niewłaściwym miejscu łańcucha?
System nie rozróżnia. System produkuje statystyki.
Orwell pisał, że w Oceanii każdego roku produkcja butów wzrasta, choć połowa ludności chodzi boso. Statystyki służą władzy, nie prawdzie.
Jak przetrwać
Nie ma sposobu, żeby całkowicie wyeliminować ryzyko wciągnięcia w karuzelę. Dopóki system działa tak, jak działa, każda transakcja niesie potencjalne zagrożenie.
Ale można to ryzyko minimalizować.
Należyta staranność — choć standard jest absurdalnie wysoki — jest linią obrony. Dokumentacja weryfikacji kontrahentów. Procedury compliance. Ślad decyzyjny pokazujący, że dołożyłeś starań.
To nie gwarantuje, że nie zostaniesz oskarżony. Ale zmienia charakter sprawy. Zmienia pozycję, z której się bronisz.
I gdy przyjdzie zarzut — a może przyjść do każdego — potrzebujesz kogoś, kto rozumie mechanizm. Kto zna orzecznictwo TSUE mówiące, że odwrócony ciężar dowodu ma swoje granice. Kto potrafi pokazać, że byłeś uczciwym przedsiębiorcą w nieuczciwym systemie.
Jak możemy Ci pomóc?
Reprezentujemy przedsiębiorców oskarżonych o udział w karuzelach VAT. Na każdym etapie — od pierwszego zawiadomienia o kontroli, przez postępowanie podatkowe, po spory sądowe i sprawy karne.
Analizujemy łańcuchy transakcji. Kwestionujemy przypisanie odpowiedzialności. Powołujemy się na orzecznictwo europejskie, które chroni uczciwych podatników przed odpowiedzialnością za cudze oszustwa.
Zaskarżamy decyzje zabezpieczające i blokady rachunków — bo zamrożenie konta to często kara przed wyrokiem.
Pomagamy budować procedury należytej staranności — nie dlatego, że standard jest sprawiedliwy, ale dlatego, że w tym systemie jest jedyną obroną.
Walczymy o ludzi, którzy znaleźli się po niewłaściwej stronie statystyki.
Ostatnia myśl
Winston Smith został złamany nie dlatego, że był winny, ale dlatego, że system mógł zdefiniować winę dowolnie.
Polski system podatkowy nie jest totalitaryzmem. Ale mechanizm odpowiedzialności za karuzelę VAT działa według podobnej logiki: możesz być niewinny w każdym sensownym rozumieniu tego słowa — i nadal zostać ukarany.
Różnica polega na tym, że możesz się bronić. Możesz znać swoje prawa. Możesz mieć kogoś po swojej stronie.
Orwell nie dał swojemu bohaterowi tej możliwości.
Ty ją masz.