Prawo prywatne międzynarodowe

„Między równymi nie ma sędziego” — ta maksyma prawa międzynarodowego, sformułowana przez Hugo Grocjusza w XVII wieku, dotyka fundamentalnego problemu: jak rozstrzygać spory, gdy nie ma nadrzędnej władzy, która mogłaby narzucić rozwiązanie? Prawo międzynarodowe to odpowiedź ludzkości na tę zagadkę — system budowany przez wieki z traktatów, zwyczajów i instytucji, które działają, bo państwa i podmioty gospodarcze uznają, że lepiej mieć reguły niż chaos.

Anarchia z elementami porządku

Hedley Bull, teoretyk stosunków międzynarodowych, opisywał świat jako „anarchiczne społeczeństwo” — przestrzeń bez centralnej władzy, ale z normami, które większość aktorów większość czasu respektuje. Dla przedsiębiorcy działającego transgranicznie ta anarchia ma twarz konkretną: różne systemy prawne, różne sądy, różne sposoby egzekwowania orzeczeń.

Hans Morgenthau, ojciec politycznego realizmu, argumentował, że w stosunkach międzynarodowych liczy się przede wszystkim interes i siła. Ale siła w obrocie gospodarczym to nie czołgi — to zdolność do egzekwowania swoich praw, do wymuszenia wykonania kontraktu, do obrony przed nieuczciwym partnerem z drugiego końca świata.

Prawo międzynarodowe prywatne i arbitraż dają tę siłę tym, którzy potrafią z nich korzystać.

Arbitraż jako alternatywna sprawiedliwość

Gdy Thomas Hobbes pisał o stanie natury jako „wojnie wszystkich przeciw wszystkim”, proponował suwerena jako rozwiązanie — jedną władzę, która zaprowadzi porządek. W obrocie międzynarodowym tej jednej władzy nie ma. Jest za to arbitraż: system, w którym strony same wybierają swoich sędziów i reguły, według których będą sądzone.

Arbitraż stanowi prywatną sprawiedliwością dla globalnej gospodarki. Spór między polskim eksporterem a arabskim importerem, między europejskim inwestorem a afrykańskim rządem, między azjatyckim producentem a amerykańskim dystrybutorem — każdy z nich może trafić przed trybunał arbitrażowy, który wyda wyrok uznawany przez ponad 170 państw świata.

Konwencja nowojorska z 1958 roku — jeden z najskuteczniejszych traktatów w historii — sprawiła, że wyrok arbitrażowy jest często łatwiejszy do wykonania za granicą niż wyrok sądu państwowego. To paradoks, który definiuje prawo międzynarodowe gospodarcze: prywatna sprawiedliwość bywa skuteczniejsza od państwowej.

Wyrok zagraniczny i jego cień

Istnieje wyrok sądu zagranicznego. Mówi, że twój kontrahent jest ci winien pieniądze. Albo że to ty jesteś winien jemu. Ten wyrok, dopóki nie zostanie uznany w Polsce, jest kartką papieru. Uznanie i stwierdzenie wykonalności to moment, w którym obce orzeczenie staje się częścią polskiego porządku prawnego — ze wszystkimi konsekwencjami.

Jeremy Bentham, który jako pierwszy użył terminu „prawo międzynarodowe”, wierzył w racjonalny system norm przekraczających granice. Ale nawet Bentham rozumiał, że prawo bez egzekucji to pobożne życzenie. Dlatego procedury uznawania wyroków obcych są tak ważne — i tak skomplikowane.

Konwencje międzynarodowe, rozporządzenia unijne, umowy bilateralne — każda ścieżka ma swoje wymogi, swoje terminy, swoje pułapki. Wyrok, który w jednej jurysdykcji jest oczywisty, w innej może napotkać zarzut naruszenia porządku publicznego. Znajomość tych ścieżek to różnica między prawem na papierze a prawem w rzeczywistości.

Kultura jako niewidzialna bariera

Geert Hofstede przez dekady badał różnice kulturowe w biznesie. Jego wymiary — dystans władzy, indywidualizm, unikanie niepewności — pokazują, że ludzie z różnych kultur inaczej rozumieją te same słowa. Kontrakt, który dla prawnika z tradycji common law jest zamkniętą całością, dla partnera z Azji może być początkiem relacji podlegającej ciągłym renegocjacjom.

Edward T. Hall wprowadził rozróżnienie kultur wysoko- i niskokontekstowych. W kulturach niskokontekstowych — niemieckiej, skandynawskiej, amerykańskiej — komunikacja jest dosłowna, wszystko jest w tekście. W kulturach wysokokontekstowych — japońskiej, arabskiej, chińskiej — to, co niewypowiedziane, waży czasem więcej niż to, co zapisane.

Dla prawnika działającego transgranicznie ta wiedza nie jest ciekawostką antropologiczną. To narzędzie pracy. Zrozumienie, jak partner interpretuje zobowiązanie, jak podchodzi do konfliktu, czego naprawdę oczekuje od arbitrażu — to często decyduje o wyniku sprawy bardziej niż sama litera kontraktu.

 

Kancelaria Prawna Skarbiec

Od 2006 roku wspieramy klientów w sprawach o wymiarze międzynarodowym — w postępowaniach arbitrażowych, w procedurach uznawania wyroków zagranicznych, w analizach transgranicznych. Nasze doświadczenie obejmuje jurysdykcje europejskie, bliskowschodnie, azjatyckie — i świadomość, że każda z nich wymaga innego podejścia.

Wiemy, że spór międzynarodowy to nie większa wersja sporu krajowego. To gra na innej planszy, z innymi regułami, często z wyższą stawką. Naszym zadaniem jest sprawić, by klient grał na tej planszy ze zrozumieniem jej reguł — i z szansą na wygraną.

„Prawo narodów jest prawem natury zastosowanym do narodów” — pisał Emerich de Vattel w XVIII wieku. Trzy stulecia później ta myśl zachowuje aktualność: prawo międzynarodowe to próba przeniesienia zasad sprawiedliwości poza granice państw. Naszym zadaniem jest pomóc klientom korzystać z tej sprawiedliwości w praktyce.