Fuzje i przejęcia – doradztwo przy transakcjach M&A

Architektura połączenia

„Strategia bez taktyki to najwolniejsza droga do zwycięstwa. Taktyka bez strategii to hałas przed porażką” — te słowa, przypisywane Sun Tzu, nabierają szczególnego znaczenia przy stole transakcyjnym. Fuzja to nie zakup towaru. To scalenie organizmów — ludzi, procesów, zobowiązań, kultur. I jak każda operacja na żywym organizmie, wymaga zarówno wizji, jak i precyzji ręki chirurga.

Dlaczego fuzje zawodzą

Peter Drucker obserwował przez dekady, jak korporacje rosną, łączą się i upadają. Jego wniosek był bezlitosny: „Większość przejęć kończy się porażką, bo kupujący zakochują się w idei transakcji, zamiast zmierzyć się z jej rzeczywistością.”

Ponad połowa fuzji nie dostarcza obiecanych synergii. Powody są prozaiczne. Nie błędy w modelach finansowych. Nie zmowa konkurencji. Po prostu: niedoszacowanie złożoności integracji. Przeoczenie ryzyk prawnych i podatkowych. Zderzenie kultur organizacyjnych, które na papierze wyglądały kompatybilnie.

Warren Buffett ujął to dosadniej: „Kiedy zarząd o znakomitej reputacji zabiera się za biznes o fatalnej ekonomice, to reputacja biznesu pozostaje nienaruszona.” Fuzja z podmiotem obciążonym ukrytymi zobowiązaniami, toksycznymi umowami czy ryzykiem podatkowym — to właśnie taki biznes o fatalnej ekonomice, tylko że odkrywasz to po podpisaniu dokumentów.

Due diligence jako dyscyplina intelektualna

Andy Grove, legendarny CEO Intela, sformułował zasadę: „Sukces rodzi samozadowolenie. Samozadowolenie rodzi porażkę. Tylko paranoicy przeżywają.”

W kontekście transakcji M&A paranoja jest cnotą. Due diligence to nie przegląd dokumentów — to systematyczne poszukiwanie powodów, dla których transakcja może być błędem. Ukryte zobowiązania. Spory, które jeszcze nie wybuchły. Klauzule change of control w kluczowych umowach. Struktury podatkowe, które wyglądały legalnie w roku ich powstania, ale dziś budzą zainteresowanie fiskusa.

Charlie Munger, wieloletni partner Buffetta, powtarza: „Odwróć, zawsze odwróć.” Zamiast pytać „dlaczego ta transakcja jest dobra”, pytaj „co musiałoby się wydarzyć, żeby okazała się katastrofą”. Jeśli odpowiedzi na to pytanie nie przerażają — transakcja może mieć sens.

Struktura jako broń

Alfred Chandler, historyk biznesu, dowodził, że struktura podąża za strategią — że sposób organizacji przedsiębiorstwa jest pochodną celów, które chce osiągnąć. W fuzjach ta zależność ulega odwróceniu: struktura transakcji determinuje jej skutki prawne i podatkowe na lata.

Łączenie przez przejęcie czy przez zawiązanie nowej spółki? Co dzieje się z koncesjami i zezwoleniami? Jak chronić wierzycieli — i jak chronić nabywcę przed wierzycielami, o których nie wiedział? Jakie skutki podatkowe wywoła wybrana ścieżka? To nie są pytania prawne zadawane po fakcie. To pytania strategiczne, które powinny kształtować transakcję od pierwszego dnia.

Jack Welch, przez dwie dekady CEO General Electric, twierdził, że „strategia to po prostu alokacja zasobów.” W fuzji zasobem jest nie tylko kapitał — to także czas, uwaga zarządu, zdolność do integracji. Źle skonstruowana transakcja pochłania te zasoby jeszcze długo po zamknięciu.

Czas i tempo

George Soros, komentując swoją filozofię inwestycyjną, mówił: „Nie chodzi o to, czy masz rację, czy się mylisz. Chodzi o to, ile zarabiasz, gdy masz rację, i ile tracisz, gdy się mylisz.”

W transakcjach M&A czas działa podobnie. Przedłużające się negocjacje erodują wartość — zarządy tracą fokus, konkurenci reagują, pracownicy odchodzą w niepewności. Ale pośpiech jest równie niebezpieczny: zamknięcie transakcji przed właściwym rozpoznaniem ryzyk to zakup kota w worku, tyle że za miliony.

Doświadczony doradca rozumie to napięcie. Wie, kiedy przyspieszać — i kiedy powiedzieć klientowi, że lepiej się wycofać. Czasem najlepsza transakcja to ta, która nie doszła do skutku.

Po podpisaniu

Ray Dalio, założyciel Bridgewater, argumentuje, że „ból plus refleksja równa się postęp.” Okres po zamknięciu transakcji to często czas bólu: integracja systemów, harmonizacja procedur, nieuniknione konflikty między ludźmi, którzy wczoraj pracowali w odrębnych organizacjach.

Ale to także moment, w którym ujawniają się wszystkie niedociągnięcia procesu due diligence. Zobowiązania, które powinny być odkryte. Ryzyka, które powinny być wycenione i alokowane w umowie. Klauzule indemnifikacyjne, których zabrakło.

Dobra transakcja to taka, w której dzień po zamknięciu obie strony wiedzą dokładnie, na co się zgodziły. Zła transakcja to taka, w której prawdziwe negocjacje zaczynają się dopiero po podpisaniu umowy.

Kancelaria Prawna Skarbiec

Od 2006 roku doradzamy przy transakcjach M&A — od pierwszych analiz strategicznych, przez due diligence prawne i podatkowe, po negocjacje dokumentacji i wsparcie integracji potransakcyjnej. Wiemy, że każda fuzja jest inna: inny cel, inna struktura, inne ryzyka.

Nie obiecujemy, że każda transakcja zakończy się sukcesem — to zależy od wielu czynników poza naszą kontrolą. Obiecujemy, że nasz klient wejdzie w transakcję ze świadomością tego, co kupuje, co ryzykuje i jakie ma opcje, gdy rzeczywistość okaże się inna niż założenia.


„Plany są bezwartościowe, ale planowanie jest niezbędne” — mawiał Dwight Eisenhower. W fuzjach i przejęciach ta prawda ujawnia się z pełną mocą. Naszym zadaniem jest sprawić, by planowanie było tak dobre, że nawet gdy plany się zmienią — klient pozostanie w pozycji siły.