Granice policyjnej prowokacji

Granice policyjnej prowokacji

2023-02-27

 

Prowokacja policyjna ma służyć wykrywaniu przestępstw, a nie ich wywoływaniu i wikłaniu w nie ludzi tak, by dali się sprowokować do ich popełnienia. John DeLorean, amerykański inżynier i wynalazca, założyciel koncernu samochodowego, który zasłynął w filmie „Powrót do przyszłości”, padł ofiarą prowokacji podobnej do tych, do których dochodziło w Polsce z udziałem „agenta Tomka”. DeLorean po 3 latach procesu został uniewinniony, ale jego firma DMC zdążyła w tym czasie ogłosić upadłość i zaprzestać działalności.

 

Problemy finansowe firmy

 

DeLorean Motor Company pierwszy samochód wypuściła do sprzedaży w 1981 r. DMC nie udało się jednak na tyle podbić rynku, by DeLorean zdołał odzyskać zainwestowane środki. W USA panowała wówczas recesja gospodarcza. Firma popadła w problemy finansowe. W 1982 r. potrzebowała 17 mln dolarów na spłatę długów. To wtedy zadzwonił sąsiad, oferując możliwość szybkiego zarobienia dużych pieniędzy.

 

Informatorzy organów ścigania

 

Na początku lat 80-tych kwitł przemysł narkotykowy. Przemyt kokainy do Stanów Zjednoczonych był dla południowoamerykańskich karteli bardzo lukratywnym biznesem. Również rząd USA bogacił się na przepadku mienia odbieranego przemytnikom, którzy trafiali za kraty na długie lata. Wysokie wyroki tworzyły sieć informatorów, którzy chętnie współpracowali z władzami ww. zamian za możliwość uniknięcia kary więzienia. Jednym z takich informatorów był wspomniany sąsiad DeLoreana.

 

Prowokacja

 

James Timothy Hoffman był przemytnikiem narkotyków. Gdy został zatrzymany, w obliczu grożącej długoletniej odsiadki, wspomniał agentom federalnym, że ma ciekawego sąsiada, i to z pierwszych stron gazet. To właśnie Hoffman przedstawił DeLoreanowi propozycję inwestycji w narkotykowy biznes. Zaaranżował serię spotkań DeLoreana z tajnymi agentami federalnymi. DeLorean został aresztowany w pokoju hotelowym w Los Angeles w październiku 1982 r. po tym jak, według relacji agentów FBI, zaoferował się sfinansować przemyt kolumbijskiej kokainy o wartości 24 mln dolarów. Agenci założyli inżynierowi kajdanki w chwili gdy pokazali mu walizkę wypełnioną kokainą. DeLoreanowi groziło 67 lat więzienia.

 

Nagranie z transakcji

 

Agenci federalni nagrali spotkanie. Na filmie widać, jak DeLorean ogląda walizkę i mówi, że jest „lepsza niż złoto”. Następnie wznosi kieliszek szampana w toaście za „wiele sukcesów dla wszystkich”, po czym do pokoju wchodzi agent FBI. Agent przedstawia się i mówi do Loreana –– „jesteś aresztowany”. Nagranie wydostało się do mediów i zostało wyemitowane w ogólnokrajowej stacji CBS, co sprawiło, że trudno było zebrać obiektywną ławę przysięgłych. Wideo mówiło wszystko. DeLorean miał niewielkie szanse w swoim procesie. Pozostało mu zatrudnić dobrego adwokata. I zatrudnił.

 

Przestępstwo wyreżyserowane przez FBI

 

Prokuratura stała na stanowisku, że jednym z głównych motywów popełnienia przestępstwa przez DeLoreana był grożący jego firmie upadek. Dzięki lukratywnej narkotykowej transakcji chciał ją uratować. Obrońca DeLoreana w swojej mowie wstępnej wyraził moralne oburzenie. Przedstawił agentów federalnych jako rekiny, które poczuły krew grubej ryby. DeLorean został wrobiony przez głównego świadka oskarżenia, dilera narkotyków, skazanego i przyznającego się do krzywoprzysięstwa. Odnosząc się do nagrania wideo, adwokat stwierdził, że zostało „wyprodukowane” przez służby. FBI przygotowało choreografię i całą akcję przeprowadziło tak, by DeLorean wyglądał na winnego.

 

Prokuratura zatajała przed sądem istotne fakty

 

W trakcie przesłuchań w charakterze świadka, urzędnicy – pracownicy agencji rządowych przyznawali się do fałszowania dokumentów, niszczenia notatek i zatajania dowodów kompromitujących organy ścigania. Sędzia prowadzący sprawę był oburzony, że prokuratura zataiła przed nim motywy, jakie kierowały ich głównym świadkiem oskarżenia.

 

Kluczowe zeznanie świadka

 

Chyba najbardziej kluczowymi okazały się zeznania byłego agenta DEA (Administracja ds. Zwalczania Narkotyków). Gerald Scottie przyznał, że władze od dawna robiły wszystko, by dopaść DeLoreana. Agenci chcieli wierzyć w winę kogoś o takiej randze i sławie jak on. Scottie zeznał, że już w trakcie trwającego śledztwa Hoffman powiedział mu, że wrabia niewinnego człowieka.

Równie istotne było ustalenie, że to Hoffman wykonał pierwszy telefon do DeLoreana, a nie odwrotnie. Zatem to podstawiony przez organy ścigania informator zainicjował przestępstwo, w które celowo został wciągnięty oskarżony. To wystarczyło. 16 sierpnia 1984 r. ława przysięgłych uniewinniła DeLoreana od wszystkich ośmiu zarzutów aktu oskarżenia. Przysięgli uznali, że biznesmen padł ofiarą rządowej nagonki i pułapki zastawionej przez służby.

 

Uniewinnienie całkowicie niewinnego?

 

Co prawda całe przestępstwo zostało przygotowane i spreparowane przez organy ścigania, które chciały wykorzystać trudną sytuację finansową, w jakiej znalazł się przedsiębiorca. Nie zmienia to jednak faktu, że DeLorean ostatecznie wyraził chęć wzięcia w nim udziału, a zatem wyraził co najmniej zamiar popełnienia przestępstwa. A niezbity tego dowód znajdował się na taśmie wideo. Prawnicy DeLoreana wykazali jednak tak daleko idące bezprawne działania agentów federalnych i prokuratury, że ławnicy całkiem o tym zapomnieli. By im tego nie przypominać, obrońcy DeLoreana w ogóle nie powołali go na świadka, tak aby przypadkiem nie został zapytany wprost o udział w narkotykowej transakcji utrwalonej na filmie. Prawnicy poszli nawet o krok dalej. Powtarzając o wyrachowaniu i wyrafinowanej przebiegłości organów ścigania we wciągnięciu niebędącego przecież przestępcą biznesmena w przemyt, wysunęli hipotezę, że to nie on jest na wyreżyserowanym – a więc być może i spreparowanym – nagraniu.

 

Prowokacja w polskim prawie

 

Zgodnie z Kodeksem karnym prowokacja w Polsce jest zabroniona i karana. Jak stanowi art. 24 k.k., odpowiada jak za podżeganie ten, kto w celu skierowania przeciwko innej osobie postępowania karnego nakłania ją do popełnienia czynu zabronionego. Jednak na mocy ustaw szczególnych niektóre służby mogą podejmować prowokację. Chodzi m.in. o Policję, ABW, czy CBA. Prowokacji mogą dokonać również np. funkcjonariusze Straży Granicznej w zakresie towarów akcyzowych, czy funkcjonariusze Służby Celno-Skarbowej w przedmiocie kontroli znaków towarowych producenta.

W ustawach tych zostały ustalone warunki dopuszczalnej prowokacji. Między innymi, zgodnie z art. 19a ustawy o Policji, czynności „prowokacyjne” mogą polegać wyłącznie na dokonaniu w sposób niejawny nabycia, zbycia lub przejęcia przedmiotów pochodzących z przestępstwa, ulegających przepadkowi, albo których wytwarzanie, posiadanie, przewożenie lub którymi obrót są zabronione, a także przyjęciu lub wręczeniu korzyści majątkowej – lub też na złożeniu samej propozycji: nabycia, zbycia, przejęcia przedmiotów, czy też wręczenia korzyści majątkowej. Funkcjonariusze mogą działać jedynie na wyraźne zarządzenie komendanta odpowiednich służb, na które zgodę musi wydać prokurator. Podejmowane w ramach policyjnej prowokacji czynności mogą być niejawnie rejestrowane za pomocą urządzeń do nagrywania dźwięku i obrazu.

 

Podsumowanie

 

Granica między dozwoloną a niedopuszczalną prowokacją jest cienka, a do jej przekroczenia dochodziło już w Polsce niejednokrotnie. Najsłynniejsze były prowokacje organów ścigania z udziałem tzw. agenta Tomka. W jednej ze spraw z jego udziałem Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł:

„W demokratycznym państwie prawnym przeprowadzenie prowokacji operacyjnej bez dochowania podstawowych wymogów ustawowych jest bezprawnym, nielegalnym działaniem nie mogącym wywoływać żadnych skutków prawnych w sferze dowodowej, bo (…) materiały operacyjne uzyskane nielegalne nie mogą stanowić podstawy ustaleń faktycznych w rzetelnym respektującym reguły art. 6 KPC i PW (Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności – przyp. red.) procesie sądowym” (wyrok z 26 kwietnia 2013 r., sygn. akt II AKa 70/13).

Policyjna prowokacja nie może inicjować przestępstwa, a jedynie stanowić włączenie się do podjętej już inicjatywy przestępczej. Co najważniejsze z punktu widzenia osób, które objęto prowokacją, zgromadzone w jej trakcie dowody muszą być weryfikowalne. Co to znaczy? Zgodnie z ust. 7 przywołanego art. 19a ustawy o Policji, zgromadzone w trakcie czynności operacyjnych dowody przekazywane są prokuratorowi, a w trakcie postępowania sądowego odczytywane są na rozprawie. Oskarżony ma więc możliwość obrony, którą realizuje poprzez weryfikację tych dowodów. Ma to na celu zbadanie czy prowokacja organów ścigania została przeprowadzona w granicach prawa. Każdy więc, kto padł ofiarą policyjnej prowokacji, ma prawo bronić się przed takimi działaniami służb, zwłaszcza jeśli były bezprawne. Jak pokazuje sprawa DeLoreana – skutecznie.

Robert Nogacki, partner zarządzający Kancelaria Prawna Skarbiec