Udostępnianie danych abonenta na potrzeby postępowania cywilnego
Tajemnica telekomunikacyjna stanowiła do tej pory jeden z gwarantów ustawowych, zapewniających – z jednej strony – szereg konstytucyjnych praw oraz w szczególności prywatność użytkowników sieci telefonicznej oraz Internetu, z drugiej zaś, generalną możliwość odmowy udzielania objętych nią informacji przez operatorów.
Obecnie w orzecznictwie Sądu Najwyższego widoczny jest trend zgoła odwrotny. Tajemnica telekomunikacyjna nie jest już twierdzą nie do zdobycia. Czy jesteśmy świadkami początku końca jej nienaruszalności?
Kwestia dopuszczalności żądania przez sąd danych abonenta na potrzeby postępowania w sprawie o ochronę dóbr osobistych rozstrzygnięta została w ostatnim czasie przez Sąd Najwyższy w uchwale z dnia 6 sierpnia 2020 r. (III CZP 78/19). Przywołane orzeczenie jest rezultatem analizy zagadnienia prawnego przedstawionego SN przez Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który zmierzył się z przedmiotowym problemem w jednej z prowadzonych przez niego spraw.
Udostępnianie danych – stan faktyczny
Źródłem spornej materii był proces w przedmiocie ochrony dóbr osobistych, zainicjowany przez gdańską działaczkę społeczną. Czynnie oponując budowie hali widowiskowo-sportowej Ergo Arena na terenie jednego z osiedli mieszkalnych w Gdańsku, aktywistka napotkała liczne – delikatnie mówiąc – nieprzychylne reakcje członków spółdzielni mieszkaniowej przywoływanego osiedla, do której sama należała.
Hejt wymierzony w jej kierunku przeniósł się również do Internetu, gdzie pojawiło się wiele opinii stawiających społeczniczkę w złym świetle oraz zarzucających jej wstrzymywanie inwestycji. Nasza bohaterka również w tym zakresie nie pozostała bierna i wniosła do Sądu Okręgowego w Gdańsku pozew, żądając naprawienia szkody, będącej rezultatem naruszenia jej dóbr osobistych w postaci dobrego imienia.
Roszczenie powódki zostało oddalone. Sąd stwierdził, że działając publicznie na rzecz lokalnej społeczności, powódka musi być świadoma ryzyka krytyki ze strony oponentów, natomiast negatywne komentarze zamieszczane na jej temat w mediach społecznościowych nie wychodzą poza granice publicznej dyskusji, będąc równocześnie realizacją prawa do swobody wypowiedzi. Sprawa dalszy bieg znalazła oczywiście w sądzie drugiej instancji – który to sąd w toku postępowania wezwał dostawcę Internetu do podania danych osobowych abonentów posługujących się określonymi numerami IP, na które wskazują posty szkalujące powódkę.
Operator sieci odmówił, zasłaniając się tajemnicą telekomunikacyjną, zaś sąd powziął wątpliwość co do zasadności tej reakcji, wobec czego skierował do Sądu Najwyższego zagadnienie prawne skupiające się na uprawnieniu dostawcy Internetu do odmowy wskazania danych osobowych abonenta w odniesieniu do sprawy o naruszenie dóbr osobistych, zamieszczane w sieci treści mogą być uznane za podstawę tego naruszenia.
Stanowisko Sądu Najwyższego
W świetle – według wielu śmiałej – tezy postawionej przez SN, dostawca Internetu może ujawnić dane abonenta na potrzeby postępowania cywilnego w sprawie ochrony dóbr osobistych. Jak swoje stanowisko argumentuje Sąd Najwyższy? Uchwała odwołuje się między innymi do Konstytucji oraz wynikających z niej uprawnień – z jednej strony do prawa do wolności oraz ochrony tajemnicy komunikowania, zaś z drugiej do zasady, że na podmiocie wolności i praw spoczywa obowiązek respektowania praw i wolności innych osób.
Podkreślenia wymaga nadto okoliczność, że pierwsze z przywołanych uprawnień na gruncie Konstytucji może być ograniczone w celu realizacji drugiego, z czym mamy do czynienia w niniejszej omawianej sytuacji. SN zaznacza bowiem, że ze swobodą głoszenia poglądów niezaprzeczalnie wiąże się reguła ponoszenia konsekwencji zarówno za treść wyrażanych opinii, jak i za ich formę.
Tym niemniej, w dobie cyfryzacji, gdy gros komunikacji przenosi się do Internetu z pozoru zapewniającego anonimowość, użytkownicy sieci niejednokrotnie czują się bezkarni, co tworzy idealne warunki do niestosownej krytyki, a nawet agresji słownej, co częstokroć jest równoznaczne z naruszeniem dóbr osobistych obiektu ataków.
Jak znaleźć sprawcę?
Niestety w środowisku wirtualnym identyfikacja sprawców takiego naruszenia, co do zasady, możliwa jest jedynie poprzez uzyskanie danych użytkownika – będącego jednocześnie abonentem – od dostawcy sieci Internet. Zanim przejdziemy do cywilnoprawnych możliwości wyegzekwowania przedmiotowych informacji, należy nadmienić, że Internetowy hejt może nosić również znamiona czynu zabronionego oraz podlegać karze na gruncie prawa karnego.
I tak, w postępowaniu karnym – w przeciwieństwie do postępowania cywilnego – przewidziano szeroki wachlarz kompetencji organów procesowych, dzięki którym wykrycie sprawcy przestępstwa nie jest nadto utrudnione. Natomiast specyfika postępowania cywilnego to od powoda wymaga zebrania informacji dowodzących jego twierdzeń, co w procesach o ochronę dóbr osobistych w Internecie, bez dodatkowych, instytucjonalnych instrumentów, jest niezwykle utrudnionym zadaniem.
RODO na ratunek
Nie bez znaczenia dla powyższego pozostaje jednakże kwestia ochrony danych osobowych. Choć wydawać by się mogło, że RODO stoi na przeszkodzie identyfikacji użytkowników Internetu, to właśnie te przepisy mogą być wsparciem w analogicznych sprawach. Preambuła RODO wprost stanowi, że tak prawo do ochrony danych osobowych, jak i cały związany z nim system, mają na celu służyć ludzkości oraz co istotne – prawo to nie jest prawem bezwzględnym i powinno być wyważone w relacji do innych praw podstawowych, zgodnie z zasadą proporcjonalności.
Na straży odpowiedniego stosowania ugruntowanych przez RODO oraz inne przepisy zasad stoi Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, posiadający szereg uprawnień – w tym prawo do nakazania udostępnienia danych osobowych przez ich administratora, jeżeli jest to konieczne do realizacji prawnie uzasadnionych celów, a równocześnie nie stanowi to zagrożenia dla praw osób, których dane dotyczą.
Mając powyższe na uwadze, jeśli w toku postępowania dotyczącego naruszenia dób osobistych w Internecie powód wskaże sprawcę, a on zakwestionuje zarzuty, również sąd może skierować do dostawcy Internetu żądanie udostępnienia informacji weryfikującej twierdzenia powoda.
Podstawą takiego działania jest Konstytucja, nakazująca realizację prawa do sądu w przypadku naruszenia wolności i praw osoby, której one przysługują. Nadmienić jednak trzeba, że wystąpienie takie nie może doprowadzić do uzyskania danych osobowych osób innych niż pozwany.
Hejterzy internetowi w niebezpieczeństwie
Przytoczone stanowisko SN nie jest odosobnione. Również NSA w wyroku z 21 lutego 2014 r. wysnuł tezę, w świetle której przepisy ochrony danych osobowych oraz prawa telekomunikacyjnego uzupełniają się i powinny być interpretowane łącznie, a dane mogą być przetwarzane również w celach ustalania tożsamości sprawców przestępstw.
Podążając dalej za wypowiedzią NSA zaakcentowania wymaga, że przepisy statuujące tajemnicę telekomunikacyjną wskazują na bezwzględny obowiązek przekazywania na potrzeby postępowań również informacji objętych tą tajemnicą.
Tak powyższe, jak i opinię SN aprobuje Rzecznik Prawo Obywatelskich, potwierdzając, że operator telekomunikacyjny nie może odmówić podania danych osobowych abonenta, jeżeli jego aktywność w Internecie prowadzi do naruszenia dóbr osobistych innej osoby.
RPO podobnie do SN zwraca także uwagę na istotność oraz konieczność zrównoważenia konstytucyjnych wartości – prawa do prywatności oraz prawa do sądu, które sprowadzają się w tym przypadku do wzajemnych zależności między tajemnicą telekomunikacyjną a dobrami osobistymi.
Biorąc pod uwagę dynamiczny i nieustanny rozwój technologii oraz świata wirtualnego nie ulega kwestii, że materia ta będzie nabierała na znaczeniu, a sądy coraz częściej będą borykały się z analogicznymi – i jakże problematycznymi – zagadnieniami.
Autor: radca prawny Robert Nogacki – Twórca Kancelarii Prawnej Skarbiec