Jak miliarderzy na całym świecie korzystają z zagranicznych jurysdykcji
Zagraniczne jurysdykcje odnoszą się do systemów prawnych, regulacji i władz sądowych obowiązujących w danym kraju. Pojęcie to jest szczególnie istotne w kontekście prawa międzynarodowego, gdzie różne kraje posiadają swoje własne jurysdykcje, czyli zasięgi prawne, w których ich przepisy i instytucje są stosowane. To, co w jednym kraju jest zakazane, w innym może być całkowicie dopuszczalne, ba, nawet nieopodatkowane.
Z tych też przyczyn twórcy nowych biznesów, przedsiębiorcy, którym jedna jurysdykcja zamyka drogę do prowadzenia działalności, przenoszą ją do innej. I choć może to budzić kontrowersje, przedsiębiorcy, nawet mimo zmian przepisów i milionowych kar, bogacą się i zostają miliarderami. Najbardziej wyrazistym tego przykładem są twórcy kasyn i gier hazardowych online.
Działalność w Stanach, ale poza Stanami
W 2006 r. należąca do Calvina Ayre’a Grupa Bodog Entertainment, organizator internetowych gier hazardowych, przyjmowała zakłady od 16 milionów klientów, z czego większość w Stanach Zjednoczonych. Wydawało się to stać w sprzeczności z amerykańskim kodeksem United States Code, który w tytule 18, sekcji 1084 zabrania używania telefonów lub innych urządzeń komunikacyjnych w handlu międzystanowym lub zagranicznym w celu przyjmowania zakładów. Zgodnie ze stanowiskiem Departamentu Sprawiedliwości USA gry hazardowe online, niezależnie od tego, czy są zlokalizowane za granicą, czy też nie, są nielegalne, jeśli chodzi o Stany Zjednoczone i ich obywateli.
Jednak firma Bodog nie miała fizycznej siedziby w USA, a Calvin Ayre nie był amerykańskim obywatelem. Nie miał też w Stanach żadnego mienia, które podlegałoby zajęciu przez amerykańskie władze.
Miliarder bez centa zapłaconego podatku
W 2005 r. Bodog obsłużył transakcje online o wartości 7,3 mld dolarów, co stanowiło trzykrotny wzrost w stosunku do roku poprzedniego. W 2006 r. wartość netto majątku Calvina Ayre’a wyceniono już na 1 mld dolarów. A wszystko to, podczas gdy 95% wartości jego sprzedaży pochodziła z USA, a on sam nie zapłacił w Stanach ani jednego centa podatku dochodowego od osób fizycznych, ani od osób prawnych. Dlaczego? Bo obcokrajowcy musieli w USA płacić podatki federalne od dochodów z działalności gospodarczej prowadzonej tylko na terenie USA. A elektroniczne koła do ruletki czy wirtualne boiska sportowe Bodoga zlokalizowane były na Kostaryce. Jak sam Ayre mówił, prowadził biznes, który nie w każdym kraju, w którym go prowadził, mógł być nazwany hazardem.
Żyłka do interesów
W 2006 r. firma Ayre’a wydała 80 mln dolarów na takie cele jak: płatna telewizja czy wsparcie zespołów muzycznych. Wszystko po to, aby gracze nie kojarzyli jej tylko z grami online. Najważniejszym chyba krokiem marketingowym okazała się inwestycja w produkcję programów pokerowych w telewizji kablowej z udziałem celebrytów. Bo choć te dodatkowe przedsięwzięcia na siebie nie zarabiały, to przyciągały rzesze nowych graczy do internetowych kasyn Ayre’a.
Pięćdziesięcioośmioletni dziś Calvin Edward Ayre jest synem farmerów uprawiających ziarno i hodujących świnie. Swój pierwszy zakład postawił w wieku kilkunastu lat, grając z kolegami w blackjacka. W czasie, gdy uczęszczał na Uniwersytet Waterloo, Ayre obstawiał zakłady sportowe i rozwijał zamiłowanie do biznesu. Pewnego lata kupił pięciotonową ciężarówkę, załadował ją wiśniami i brzoskwiniami, które zebrał i sprzedał kierowcom na poboczu drogi. Organizował też wyjazdy rekreacyjne dla swoich kolegów z klasy.
By utrzymać firmę przy życiu
W czerwcu 1990 r., już po ukończeniu studiów, podjął pracę jako prezes jednej z firm w Vancouver. Ayre sprzedał 300 tys. jej akcji bez wydania prospektu emisyjnego. Przeniósł również miliony akcji pomiędzy kilkoma kontami, w tym swoim własnym, bez składania raportów z transakcji z wykorzystaniem informacji poufnych. Jak wyjaśniał później Ayre: „Wiedziałem, że nie stosuję się do wszystkich zasad. Ale wiedziałem też, że muszę to zrobić, by utrzymać budżet przy życiu”. Chociaż nie został oskarżony, Ayre zapłacił w 1996 r. grzywnę w wysokości 10 tys. dolarów i otrzymał 20-letni zakaz prowadzenia spółki notowanej na giełdzie w Vancouver.
Ucz się od innych
Ayre nauczył się również projektowania sieci. Próbował uruchomić kilka przedsięwzięć internetowych, w tym spółkę Voiceover-IP. Jednak bez powodzenia. Pewnego dnia przeczytał w gazecie artykuł o Ronaldzie Sacco, amerykańskim bukmacherze, który założył na Dominikanie spółkę zagraniczną, zajmującą się zakładami wzajemnymi, celem uniknięcia zarzutów o przestępstwo w Stanach. Sacco przeniósł następnie swoją działalność na Kostarykę.
Ayre, zainspirowany artykułem, zainwestował 10 tys. dolarów w budowę internetowego systemu do obstawiania zakładów online, dostarczając oprogramowanie dla bukmacherów z zagranicy. Do 1996 r. rezydował na Kostaryce, pomagając innym bukmacherom w uruchomieniu jednych z pierwszych kasyn online, takich jak WinSports i GrandPrix. Ayre był jednak nadal wciąż małym graczem w porównaniu do funkcjonujących już na rynku starych wyjadaczy. Jego pomysłem, podobnie jak Sportsbook.com, było oferowanie rozliczeń czekami online zamiast gotówkowych.
Własną stronę uruchomił w kwietniu 2000 r., zaczynając od zakładów sportowych. Wprowadził możliwości płacenia kartami kredytowymi i czekami online (podłączonymi z kont amerykańskich do kont Bodoga w Londynie). Później dodał grę w pokera i kasyno online. W razie wygranej zwycięzca odbierał nagrodę za pomocą przelewu bankowego. Jeśli chciał, mógł ją deklarować, ale Ayre nie ukrywał, że nie składa raportów do IRS (służb skarbowych).
Kostarykański raj dla kasyn online i biuro nie w Kanadzie
W 2006 r. w siedzibie Bodog na Kostaryce działalność prowadziło 150 bukmacherów i przedstawicieli obsługi klienta. Kostarykański rząd nie pobierał od firm opłat ani podatków z tytułu dochodów osiągniętych w innych krajach, a ponieważ Ayre nie przyjmował zakładów od Kostarykańczyków, całość przychodów Bodog zostawała w jego kieszeni. W Kostaryce nie płacił żadnych podatków dochodowych od osób fizycznych, ponieważ wszystkie jego aktywa: gotówka, samochody i domy były własnością Bodoga. W Vancouver, w firmie Riptown Media, której jedynym klientem był Bodog, pracowało 200 grafików i programistów komputerowych. A że produkcja reklam nie jest przestępstwem, a sam Bodog nie prowadził w Kanadzie nawet biura…
Według firmy badawczej Christiansen Capital Advisors kilkaset działających na Kostaryce stron internetowych oferujących gry online tylko w 2005 r. uzyskało dochód w wysokości 12 mld dolarów, czyli dwukrotnie więcej niż kasyna przy słynnej Las Vegas Strip.
Ayre nie był jedyny
Ale wyceniany w 2006 r. na 1 mld dolarów Ayre nie był jedynym, który dorobił się dzięki organizacji internetowych gier w połowie pierwszej dekady nowego tysiąclecia. Właściciele PartyGaming, małżeństwo Ruth Parasol i J. Russell DeLeon, a także ich indyjski partner Anurag Dikshit w 2005 r. wprowadzili firmę na londyńską giełdę. Rok później, po przyjęciu publicznej oferty sprzedaży akcji od globalnej firmy hazardowej Harrah’s z siedzibą na Gibraltarze i Wyspie Man, majątek Dikshita był wyceniany na 3,3 mld dolarów, Parasol i DeLeona po 1,8 mld dolarów.
PokerStars, czyli światowy nr 1
W 2001 r. Isai Scheinberg i jego syn Mark założyli własną firmę PokerStars. Początkowo, podobnie jak wielu ich konkurentów z branży hazardu online, wybrali na jej siedzibę Kostarykę. W 2005 r. firma przeniosła się na Wyspę Man, a w ślad za nią Isai Scheinberg, oficjalnie pełniąc tam funkcję dyrektora ds. technologii w PokerStars.
W 2006 r. amerykański Kongres uchwalił ustawę o egzekwowaniu przepisów dotyczących nielegalnego hazardu internetowego. Ustawa ta wystraszyła PartyGaming, która uciekła z lukratywnego rynku amerykańskiego. PartyGaming po latach przyznała, że naruszyła prawo amerykańskie i zapłaciła karę w wysokości 105 mln dolarów.
Isai Scheinberg prowadził prywatną firmę, która oferowała tylko pokera. Nowe prawo w rzeczywistości nie czyniło hazardu online nielegalnym, ale skupiało się na metodach płatności za ten hazard. To one były nielegalne na mocy prawa federalnego lub stanowego. PokerStars natychmiast podbiła rynek amerykański i stała się największą firmą pokerową online na świecie.
Amerykańska czystka
W 2011 r. amerykańska prokuratura przedstawiła akt oskarżenia przeciw 11 biznesmenom z branży pokera online, w tym Scheinbergowi i innym pracownikom PokerStars oraz mniejszych firm. Oskarżono również cztery osoby odpowiedzialne za procesy płatności, a także jednego bankiera. Żaden z nich nie został oskarżony o złamanie ustawy Wire Act, zakazującej prowadzenia niektórych rodzajów zakładów na terenie Stanów Zjednoczonych. Rząd oskarżył Scheinberga o naruszenie ustawy o nielegalnej działalności hazardowej, nowej ustawy UIGEA oraz o spiskowanie w celu popełnienia oszustw bankowych i prania pieniędzy. Jego syn Mark Scheinberg nigdy nie został oskarżony.
Wart 4,9 mld dolarów gigant z Wyspy Man
Z Markiem Scheinbergiem jako oficjalnym dyrektorem generalnym PokerStars kontynuował swoją działalność z Wyspy Man, ograniczając swoją dostępność do graczy spoza USA. W 2019 r. prokuratorzy federalni wszczęli postępowanie ekstradycyjne podczas wizyty Isai Scheinberga w Szwajcarii. Początkowo Scheinberg zakwestionował te działania, ale później postanowił dobrowolnie przyjechać do Stanów Zjednoczonych, by stawić czoła oskarżeniom. Podczas przesłuchania przeprowadzonego w styczniu 2020 r. w sądzie federalnym Manhattanu Scheinberg przyznał się do winy i został zwolniony za kaucją w wysokości 1 mln dolarów. W 2014 r. Mark Scheinberg, syn Isai Schenberga, sprzedał największą na świecie firmę pokerową online za 4,9 mld dolarów.
Czy warto?
Amerykańskie ograniczenia nie są wyjątkiem. Przewiduje je także Unia Europejska. Również z Polski kilka lat temu władze wyrzuciły zagranicznych bukmacherów, pozostawiając tylko tych, którym udzieliły licencji i których opodatkowały. A co w przypadku twórców takich biznesów, wykorzystujących transgraniczne wehikuły korporacyjne?
Część tych, którzy źle organizowali struktury swojej działalności, w niepełnej zgodzie z obowiązującymi regulacjami, musiała zmierzyć się z częściową utratą majątku, a w niektórych przypadkach nawet wolności. Tak jak Jay Cohen, właściciel World Sports Exchange na Antigui, który w 2000 r. za przyjmowanie zakładów z USA został skazany na 21 miesięcy więzienia. W 2012 r. Calvin Ayre usłyszał zarzut nielegalnego hazardu i prania pieniędzy i wiele innych, mniejszych. Głośno bronił się wówczas, że jest to nadużycie amerykańskiego systemu sądownictwa. W 2017 r. zgodził się z jednym oskarżeniem o wykroczenie oraz do współudziału w przekazywaniu informacji o grach hazardowych wbrew ustawie Wire Act.
Wszystkie pozostałe zarzuty prokuratorzy federalni wycofali. Ayre został skazany na wolnościowy rok próby oraz 500 tys. dolarów grzywny. W tym samym roku Democracy Institute opublikował raport, w którym stwierdził, że skazanie Ayre’a było sprzeczne z regulacjami WTO (Światowa Organizacja Handlu) w sprawie amerykańskich zobowiązań wynikających z układu ogólnego w sprawie handlu usługami. USA zobowiązały się bowiem do zapewnienia otwartego i niedyskryminującego dostępu do rynku dla usług rekreacyjnych, w tym usług w zakresie gier hazardowych online. W raporcie stwierdzono, że organy ścigania próbowały podstępem i zastraszaniem „zachęcić” Ayre’a do wpłaty 350 mld dolarów na rzecz amerykańskiego Skarbu Państwa.
W większości przypadków chodzi więc o pieniądze. Taniec z administracją skarbową kończył się dla twórców online’owych biznesów z siedzibą na Antigui, Kostaryce, Gibraltarze czy Wyspie Man wysokimi karami finansowymi bądź długoletnimi procesami zmierzającymi do uzyskania przez organy skarbowe tych pieniędzy. Nie przeszkodziło to jednak tym twórcom zostać miliarderami.