Jak odzyskać pieniądze od kasyna online?

Jak odzyskać pieniądze od kasyna online?

2025-11-21

Trzy przełomowe sprawy przeciw operatorom kasyn  na Malcie

Jak odzyskać pieniądze z kasyna online? Trzy opinie Rzecznika Generalnego TSUE z 2025 r. mogą przesądzić o losie 20 000 spraw sądowych i milionach, a może nawet miliardach, euro należnych graczom. Maltańskie kasyna online przez lata działały nielegalnie w Niemczech i Austrii, bez wymaganej licencji. Gdy sądy zaczęły masowo orzekać zwroty wpłaconych przez graczu środków, Malta uchwaliła ustawę blokującą egzekucję wyroków.

Teraz TSUE musi rozstrzygnąć: czy jedno państwo członkowskie może jednostronnie zablokować europejski wymiar sprawiedliwości, by chronić branżę przynoszącą ogromne dochody do lokalnego budżetu?

Więcej na temat kontekstu prawnego piszę w artykule Hazard online: Jak jurysdykcje offshore stworzyły globalny system ucieczki regulacyjnej.

Gra o miliardy: jak Malta stała się rajem hazardu online

Przez ostatnią dekadę Malta zbudowała swoją pozycję jako niekwestionowana europejska stolica hazardu online. Setki operatorów kasynowych i bukmacherskich – od gigantów takich jak Mr Green, Bet365 czy Lottoland, po mniejsze platformy – zarejestrowało swoje spółki w Valletcie, uzyskując licencję Malta Gaming Authority. Maltańska licencja kosztowała relatywnie niewiele, nadzór był łagodny, podatki konkurencyjne, a operatorzy wierzyli, że zgodnie z zasadą swobody świadczenia usług w UE mogą oferować swoje gry w całej Europie bez dodatkowych licencji lokalnych, które w wypadku wielu państw Unii w ogóle nie byłyby możliwe do uzyskania.

Problem w tym, że większość państw członkowskich – szczególnie Niemcy, Austria, Holandia czy Polska – nigdy się z tą interpretacją nie zgodziła. Te kraje utrzymywały własne, restrykcyjne systemy licencjonowania hazardu, argumentując że hazard to wrażliwa dziedzina wymagająca surowej regulacji ze względu na ochronę konsumentów przed uzależnieniem, oszustwami i praniem pieniędzy (przeczytaj również: Zyski z hazardu – opodatkowanie). Z ich perspektywy maltańscy operatorzy działali nielegalnie, ignorując krajowe zakazy i oferując gry bez wymaganych koncesji.

Dla milionów europejskich graczy ta legislacyjna wojna była niewidoczna. Widzieli profesjonalnie wyglądające strony internetowe w swoim języku, z reklamami w telewizji i sponsoringiem ulubionych drużyn sportowych. Zakładali konta, wpłacali pieniądze, grali. Dopiero gdy przegrywali znaczne kwoty i zasięgali porady prawnej, dowiadywali się szokującej prawdy: uczestniczyli w działalności zakazanej przez prawo ich kraju. I właśnie wtedy zaczynały się prawdziwe problemy – ale też pojawiała się szansa na odzyskanie pieniędzy.

W ostatnich latach niemieckie i austriackie sądy zaczęły masowo orzekać, że skoro operatorzy działali bez lokalnych licencji, umowy o gry hazardowe były nieważne, a gracze mogą domagać się zwrotu przegranych pieniędzy. Tysiące konsumentów wygrywało sprawy, uzyskiwało prawomocne wyroki zasądzające od maltańskich spółek setki milionów euro. Ale kiedy przychodziło do egzekucji, operatorzy po prostu nie płacili. Malta zareagowała w czerwcu 2023 roku w sposób bezprecedensowy – uchwaliła ustawę (Bill No. 55), która wprowadziła artykuł 56A do Gaming Act, de facto blokujący wykonywanie zagranicznych wyroków na Malcie. Aktywa operatorów na rachunkach bankowych w Valletcie stały się nietykalne, niedostępne dla egzekucji sądowej prowadzonej przez pokrzywdzonych konsumentów z wyrokami z innych państw Unii.

To właśnie ten kryzys – tysiące pokrzywdzonych konsumentów z prawomocnymi wyrokami, których nie mogą wyegzekwować – doprowadził do trzech przełomowych spraw przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. We wszystkich trzech Rzecznik Generalny Nicholas Emiliou przedstawił opinie, które mogą zmusić Maltę do kapitulacji i otworzyć drogę do odzyskania miliardów euro przez graczy w całej Europie.

 

Trzy sprawy, które mogą zmienić wszystko

Pierwsza sprawa, C-440/23, dotyczy ciekawej strategii procesowej jednego z pokrzywdzonych graczy i jego pełnomocnika, świadczącego zastępstwo procesowe. W okresie od czerwca 2019 do lipca 2021 roku konsument z Erfurtu w Niemczech grał na platformie Lottoland Com, która oferowała „loterie wtórne” – zakłady na wyniki losowań organizowanych przez oficjalne loterie państwowe. Przegrał znaczne kwoty. Spółki maltańskie operujące Lottoland – European Lotto and Betting Ltd oraz Deutsche Lotto- und Sportwetten Ltd – posiadały maltańską licencję MGA, ale nie miały niemieckiej, której według prawa niemieckiego potrzebowały. Gracz wynajął prawnika, który w listopadzie 2022 roku wykupił jego wierzytelność i podjął prowokacyjną decyzję: zamiast pozwać w Niemczech, wytoczył powództwo bezpośrednio przed sądem maltańskim w styczniu 2023 roku.

Zamiast wygrywać w Niemczech i potem męczyć się z egzekucją na Malcie – gdzie właśnie wchodził w życie artykuł 56A blokujący wykonywanie zagranicznych wyroków – prawnik uderzył w samo serce systemu (zob. profesjonalna reprezentacja w sądzie). Zmusił sąd maltański do zmierzenia się z fundamentalnym pytaniem: czy macie prawo zastosować niemieckie prawo, stwierdzić nieważność umowy i zasądzić zwrot pieniędzy?

Pozwane spółki odpowiedziały dwoma strategiami obronnymi. Po pierwsze: sąd maltański nie ma jurysdykcji do badania, czy niemieckie przepisy o hazardzie są zgodne z prawem unijnym – to wykracza poza kompetencje sądów jednego państwa wobec prawa innego państwa. Po drugie: nawet gdyby miał taką jurysdykcję, roszczenie to nadużycie prawa – gracz dobrowolnie uczestniczył w grach, świadomie ryzykował, a teraz próbuje wykorzystać techniczną niezgodność z prawem, by uniknąć konsekwencji własnych decyzji.

Druga sprawa, C-198/24, opowiada klasyczną historię setek podobnych przypadków. Konsument z Wiednia przegrał na platformie Mr Green Limited 62 878 euro między styczniem 2017 a kwietniem 2019 roku. Spółka miała maltańską licencję, ale nie posiadała licencji austriackiej. Gracz wygrał sprawę w sądach austriackich, uzyskał prawomocny wyrok w kwietniu 2022 roku zasądzający zwrot pełnej kwoty. Mr Green nie zapłacił ani centa. Gdy gracz próbował wyegzekwować wyrok, okazało się, że Malta właśnie przyjęła Bill No. 55 blokujący egzekucję. Gracz złożył więc wniosek o europejski nakaz zabezpieczenia na rachunku bankowym (EAPO), próbując zamrozić aktywa Mr Green w innych krajach UE, zanim spółka ukryje je wszystkie na Malcie.

Trzecia sprawa, C-77/24, dodaje nowy wymiar do problemu. Między listopadem 2019 a kwietniem 2020 roku konsument z Wiednia przegrał 18 547,67 euro na platformie Drückglück Com, prowadzonej przez maltańską spółkę Titanium Brace Marketing Limited. Wszystkie urządzenia i serwery Titanium znajdowały się na Malcie, tam też rezydowali jej dyrektorzy (zob. Rezydencja podatkowa na Malcie – jak zdobyć?). Także ta spółka posiadała maltańską licencję, ale nie miała jednak licencji austriackiej. Gdy Titanium zbankrutowała, gracz stanął przed dylematem: nie ma sensu pozywać niewypłacalnej spółki. Zamiast tego pozwał jej byłych dyrektorów osobiście, argumentując że jako osoby zarządzające ponoszą odpowiedzialność cywilną za oferowanie nielegalnych gier w Austrii z naruszeniem austriackiej ustawy o grach hazardowych, która jest „ustawą ochronną” (Schutzgesetze) w rozumieniu paragrafów 1301 i 1311 austriackiego kodeksu cywilnego.

Ta sprawa postawiła fundamentalne pytania, które wykraczają poza klasyczne spory między graczami a spółkami hazardowymi. Po pierwsze: czy takie roszczenie w ogóle wchodzi w zakres rozporządzenia Rzym II o prawie właściwym dla zobowiązań pozaumownych, czy też jest wyłączone jako „zobowiązanie wynikające z prawa spółek”? Po drugie: jeśli wchodzi, to jakie prawo jest właściwe – austriackie czy maltańskie? Gdzie powstała „szkoda” w rozumieniu art. 4 ust. 1 rozporządzenia Rzym II, gdy gracz z Austrii uczestniczył przez internet w grach oferowanych przez maltańską spółkę z maltańskimi serwerami?

 

Wielki Mur Maltański: gdy prawomocny wyrok staje się bezwartościowym papierem

Aby zrozumieć, dlaczego tysiące graczy z prawomocnymi wyrokami nie może odzyskać swoich pieniędzy, trzeba przyjrzeć się Bill No. 55 – maltańskiej ustawie, która w czerwcu 2023 roku wprowadziła do Gaming Act nowy artykuł 56A. Ten krótki, ale niezwykle doniosły przepis stanowi, że maltańskie sądy odmówią uznania i wykonania zagranicznych orzeczeń, jeśli te „pozostają w sprzeczności lub podważają legalność świadczenia usług hazardowych na Malcie lub z Malty”. W praktyce oznacza to, że nawet prawomocne wyroki niemieckich, austriackich czy holenderskich sądów – które stwierdzają, że działalność operatorów maltańskich była nielegalna w ich krajach i nakazują zwrot pieniędzy graczom – nie mogą być wykonane na Malcie.

To bezprecedensowe posunięcie wywołało falę kontrowersji. Komisja Europejska już w czerwcu 2024 roku wszczęła przeciwko Malcie formalne postępowanie o naruszenie traktatu, argumentując że artykuł 56A „podważa wzajemne zaufanie w wymiarze sprawiedliwości”, które stanowi fundament Unii Europejskiej. Ale dla tysięcy konsumentów wszystkie te skomplikowane prawnicze rozważania sprowadzają się do jednej kwestii: mają prawomocne wyroki sądowe, ale nie mogą ich wyegzekwować. Ich pieniądze pozostają w rękach spółek, które niemieckie i austriackie sądy uznały za działające nielegalnie.

 

Skala zjawiska: 20 000 spraw i wielkie pieniądze

Te trzy sprawy przed Trybunałem nie są odosobnionymi incydentami. To wierzchołek ogromnej góry lodowej. Tylko w Niemczech toczone są obecnie ponad 20 000 procesy sądowe, w których konsumenci domagają się zwrotu pieniędzy przegranych u operatorów z maltańskimi licencjami. W Austrii liczba ta sięga kilku tysięcy. Łączne kwoty dochodzonych roszczeń przekraczają setki milionów, jeśli nie miliardy euro.

Powstał nawet cały przemysł litigation funding – finansowania sporów sądowych. Firmy takie jak AdvoFin czy Allright DE oferują graczom finansowanie postępowań w zamian za prowizję od odzyskanych kwot. Według danych AdvoFin, firma ta wygrała już ponad 75 milionów euro w austriackich ugodach i wyrokach. Według raportu Financial Times z marca 2023 roku, około 34 milionów euro w wypłatach zostało wstrzymanych przez operatorów kasyn mimo orzeczonych wyroków sądowych, przekraczając dwutygodniowy termin określony przez sąd.  Mr Green znajduje się na liście głównych „dłużników”, z kwotą około 12,6 miliona euro w nieprzestrzeganych orzeczeniach sądowych.

Ta masowa fala sporów ma głębokie przyczyny. Operatorzy maltańscy przez lata agresywnie promowali swoje usługi na rynkach niemieckim i austriackim, mimo braku lokalnych licencji. Reklamowali się w języku niemieckim, sponsorowali niemieckie drużyny sportowe, oferowali płatności w euro i metody popularne w krajach niemieckojęzycznych. Z perspektywy konsumenta nic nie wskazywało na nielegalność – wszystko wyglądało profesjonalnie i wiarygodnie. Dopiero gdy przegrywali znaczne kwoty i zasięgali porady prawnej, dowiadywali się, że uczestniczyli w działalności zakazanej.

Orzecznictwo niemieckich i austriackich sądów stało się w ostatnich latach bardzo korzystne dla konsumentów. Sądy te konsekwentnie odrzucają argumentację operatorów, że niemieckie zakazy hazardu online są nieproporcjonalne i naruszają prawo unijne. Uznają, że ograniczenia te służą uzasadnionym celom ochrony konsumentów przed uzależnieniem, oszustwami (zob. metody oszustw, lista najpopularniejszych rodzajów przestępstw finansowych) i praniem brudnych pieniędzy. W rezultacie powództwa o zwrot są w zdecydowanej większości uwzględniane.

Operatorzy maltańscy wykazują jednak niezwykłą determinację w unikaniu płacenia zasądzonych kwot. Ich strategia obronna ma kilka wymiarów: kwestionowanie jurysdykcji sądów niemieckich i austriackich, argumentacja o niezgodności niemieckich przepisów z prawem UE, powoływanie się na maltańską licencję jako wystarczającą legitymację do działania w całej UE, a wreszcie – gdy wszystko inne zawiedzie – wykorzystywanie tarczy ochronnej artykułu 56A do blokowania egzekucji wyroków na Malcie.

 

Regulatory capture: gdy regulator służy branży, nie konsumentom

Aby zrozumieć, dlaczego Malta tak zdecydowanie broni swoich operatorów hazardowych, nawet kosztem konfliktu z Komisją Europejską, trzeba spojrzeć na znaczenie branży hazardowej dla maltańskiej gospodarki. W 2023 roku sektor igaming wygenerował 1,34 miliarda euro wartości dodanej (GVA), co stanowiło około 6,7% bezpośredniego udziału w maltańskim PKB (przy uwzględnieniu efektów pośrednich wyniosło to około 7% GVA). Zatrudniał bezpośrednio 14 357 osób, a ze wszystkimi efektami pośrednimi około 16.000 – 18.000 osób – w kraju liczącym nieco ponad pół miliona mieszkańców to rzeczywiście istotna liczba. Malta Gaming Authority zebrała w 2023 roku łącznie 80,6 miliona euro opłat (compliance contribution, licence fees, levies) od licencjonowanych operatorów.​

Ta ekonomiczna zależność tworzy jednak warunki do zjawiska zwanego regulatory capture – zawłaszczenia kontroli nad regulatorem przez branżę, którą ma nadzorować. W obszernym raporcie opublikowanym przez dziennikarzy śledczych Investigate Europe w marcu 2025 roku przytoczono liczne dowody, że Malta Gaming Authority faktycznie służy interesom operatorów, nie ochronie konsumentów. Enforcement jest znikomy: w 2024 roku MGA wydała zaledwie 35 ostrzeżeń i 25 kar pieniężnych na łączną kwotę 306 250 euro wobec 315 licencjonowanych operatorów. Najwyższa kara w historii MGA wyniosła 2,34 miliona euro (nałożona w 2020 roku na Blackrock Media Limited za działalność bez licencji). Dla porównania, brytyjski Gambling Commission nałożył w marcu 2023 roku na William Hill karę 19,2 miliona funtów za nieprzestrzeganie przepisów o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i ochronie konsumentów.​

Gorsze jeszcze są powiązania korupcyjne. Były CEO Malta Gaming Authority, Heathcliff Farrugia, został skazany w maju 2024 roku za przekazywanie poufnych informacji biznesowych Yorgenowi Fenechowi – właścicielowi Portomaso Casino i Tumas Group, który jest głównym podejrzanym o zlecenie zabójstwa dziennikarki śledczej Daphne Caruana Galizy w 2017 roku. Konkretnie Farrugia ujawnił Fenechowi informacje o przyszłych kontrolach compliance i obiecał opóźnić publikację raportów z przeglądów zgodności. Galizia publikowała śledztwa dotyczące korupcji w maltańskiej branży hazardowej i jej powiązań ze zorganizowaną przestępczością.​

W 2021 roku włoscy prokuratorzy antymafiijni w ramach Operacji Double Game ujawnili powiązania z włoską mafią: strona RaiseBet24 Com, którą wiązano z Maltą (choć nie posiadała licencji MGA), była wykorzystywana do prania pieniędzy dla sycylijskiej Cosa Nostry. Śledztwo dotyczyło 336 osób, aresztowano 23 podejrzanych, a skonfiskowane zostały kwoty szacowane na około 62 miliony euro w nielegalnych zakładach.​

To połączenie ekonomicznej zależności, słabej egzekucji, korupcyjnych skandali i strukturalnych konfliktów interesów tworzy obraz systemu, który faktycznie służy ochronie branży, nie konsumentów. Bill 55 i artykuł 56A Gaming Act są logicznym punktem kulminacyjnym tego procesu: gdy zagraniczne sądy zaczęły masowo orzekać przeciwko maltańskim operatorom, maltański ustawodawca odpowiedział tarczą legislacyjną uniemożliwiającą egzekucję tych wyroków. Interes ekonomiczny przeważył nad zasadami praworządności i wzajemnego zaufania.

 

Przełomowe opinie Rzecznika: Malta nie może się ukryć

Opinie Rzecznika Generalnego Emiliou we wszystkich trzech sprawach łączy jedno przesłanie, wypowiedziane wprawdzie w ostrożnym, prawniczym języku, ale w swojej istocie krystalicznie jasne: Malta nie może jednostronnie wyłączyć się z europejskiego wymiaru sprawiedliwości, nawet jeśli chroni to jej najbardziej dochodową branżę.

W sprawie C-440/23 (FB przeciwko Lottoland), Rzecznik zajął się dwoma kluczowymi zarzutami maltańskich spółek. Pierwszy dotyczył jurysdykcji: czy sąd maltański w ogóle ma prawo badać zgodność niemieckich przepisów o hazardzie z prawem unijnym? Rzecznik Emiliou odrzucił ten argument zdecydowanie. Wyjaśnił, że gdy sąd maltański ma obowiązek zastosować prawo niemieckie na podstawie unijnych przepisów kolizyjnych (rozporządzenie Rzym I), to ma również obowiązek zbadać, czy to prawo jest zgodne z prawem unijnym. Nie może ślepo zastosować prawa, które koliduje z fundamentalnymi swobodami traktatowymi. Sądy maltańskie muszą więc ocenić, czy niemiecka regulacja gier hazardowych jest zgodna z artykułem 56 TFUE o swobodzie świadczenia usług.

Rzecznik zastrzegł jednak, że sądy maltańskie powinny wykazać powściągliwość. Niemcy mają szeroką swobodę w regulowaniu hazardu – dziedziny, w której państwa członkowskie mają bardzo różne podejścia ze względu na różnice moralne, religijne i kulturowe. Dlatego sąd maltański powinien odstąpić od stosowania niemieckiego prawa tylko wtedy, gdy jego niezgodność z prawem UE jest oczywista. W razie wątpliwości powinien wnieść pytanie prejudycjalne do TSUE.

Drugi zarzut dotyczył nadużycia prawa: czy gracz, który dobrowolnie uczestniczył w grach, świadomie ryzykował, a teraz próbuje odzyskać stawki powołując się na techniczną niezgodność z prawem, nie nadużywa swoich praw? Rzecznik Emiliou uznał ten argument za chybiony. Wyjaśnił, że zasada zakazu nadużywania prawa unijnego ma zastosowanie tylko wtedy, gdy strona powołuje się na prawo UE w sposób stanowiący nadużycie. Tymczasem gracz wywodzi swoje roszczenie z prawa krajowego – niemieckich przepisów o nieważności umów i bezpodstawnym wzbogaceniu, nie z prawa UE. Co więcej, to właściwie operator – nie gracz – powołuje się na prawo UE (artykuł 56 TFUE o swobodzie świadczenia usług) jako obronę. Gdyby ktokolwiek miał być oskarżony o nadużywanie prawa unijnego, to raczej operator, który przez lata świadomie naruszał niemieckie prawo, a teraz próbuje ukryć się za tarczą fundamentalnych swobód traktatowych.

W sprawie C-198/24 (TQ przeciwko Mr Green), Rzecznik zajął się pytaniem: czy artykuł 56A maltańskiego Gaming Act, który blokuje wykonywanie zagranicznych wyroków na Malcie, może uzasadniać wydanie europejskiego nakazu zabezpieczenia na rachunku bankowym? Gracz, który wygrał sprawę w austriackich sądach, nie mógł wykonać wyroku na Malcie właśnie ze względu na artykuł 56A. Złożył więc wniosek o EAPO – europejski nakaz pozwalający „zamrozić” rachunki bankowe dłużnika w całej UE. Austriacki sąd musiał ocenić, czy spełniony jest warunek „periculum in mora” – czy istnieje realne ryzyko, że bez takiego nakazu późniejsze dochodzenie roszczenia będzie niemożliwe lub znacząco utrudnione.

Mr Green argumentował, że takie ryzyko nie istnieje – spółka nie podejmuje działań mających na celu ukrycie aktywów. Rzecznik Emiliou nie zgodził się. Wyjaśnił, że artykuł 56A tworzy obiektywną przeszkodę w egzekucji wyroku na Malcie. Skoro Malta uniemożliwia wykonanie wyroku na swoim terytorium, racjonalne jest przypuszczenie, że operator będzie dążył do przeniesienia wszystkich swoich aktywów właśnie tam – gdzie są chronione przed egzekucją. To nie jest kwestia subiektywnego zamiaru operatora, by oszukać wierzyciela. To obiektywna zachęta stworzona przez maltańskie prawo. W tych okolicznościach istnieje „realne ryzyko”, że aktywa operatora staną się niedostępne, co uzasadnia wydanie EAPO.

Rzecznik dodał ostrzeżenie, które zabrzmiało jak zimny prysznic dla maltańskiej branży: przyjmując artykuł 56A, Malta faktycznie zwiększyła – nie zmniejszyła – ryzyko prawne dla swoich operatorów. Miała chronić ich przed egzekucją wyroków na Malcie, ale w efekcie ułatwiła wydawanie nakazów zabezpieczenia na ich aktywa w całej reszcie Unii Europejskiej. Paradoks polityki krótkiego wzroku.

W sprawie C-77/24 (Wunner), Rzecznik musiał rozstrzygnąć dwie fundamentalne kwestie dotyczące odpowiedzialności osobistej dyrektorów maltańskich spółek hazardowych. Po pierwsze: czy takie roszczenie w ogóle wchodzi w zakres rozporządzenia Rzym II, czy jest wyłączone jako „zobowiązanie wynikające z prawa spółek”? Po drugie: jeśli wchodzi, to jakie prawo jest właściwe – austriackie czy maltańskie?

Rzecznik Emiliou odpowiedział zdecydowanie: odpowiedzialność dyrektorów za oferowanie nielegalnych gier hazardowych nie wynika z „prawa spółek”, ale z naruszenia zakazu nałożonego przez prawo niezależnie od ich powołania – zakazu oferowania publicznie bez koncesji gier losowych w Austrii. Taki zakaz nie jest związany z codziennym zarządzaniem czy funkcjonowaniem spółki. Jest narzucany z innych względów, zwłaszcza ochrony interesów konsumentów. Zatem takie „zobowiązanie pozaumowne” wchodzi w zakres rozporządzenia Rzym II, a prawo dla niego właściwe powinno być określone przez zasady w nim ustanowione.

Co do prawa właściwego, Rzecznik wyjaśnił, że „szkoda” w rozumieniu art. 4 ust. 1 rozporządzenia Rzym II – który wskazuje jako prawo właściwe prawo państwa, w którym powstaje szkoda – powstała w miejscu, gdzie konsument faktycznie uczestniczył w nielegalnych grach hazardowych. Nie ma znaczenia, gdzie znajdowały się serwery Titanium (na Malcie), ani gdzie przechowywano środki graczy (rachunek bankowy na Malcie), ani skąd gracz dokonywał przelewów. Istotne jest, że maltańska spółka kierowała swoją działalność do Austrii – strona internetowa miała niemiecką nazwę (www drueckglueck com), używała języka niemieckiego, była reklamowana w Austrii. W tych okolicznościach należy przyjąć fikcję, że gry miały miejsce w Austrii, jako w kraju z którego gracz obstawiał zakłady, mając tam miejsce zwykłego pobytu.

To rozstrzygnięcie ma fundamentalne znaczenie: prawo austriackie jest właściwe dla oceny odpowiedzialności dyrektorów. Maltańska spółka prowadząca gry hazardowe, która kieruje swoją działalność do określonego państwa członkowskiego, może zasadnie oczekiwać, że prawo tego państwa będzie miało zastosowanie do czynów niedozwolonych związanych z tą działalnością. To spełnia cel pewności i przewidywalności prawa, do którego dąży rozporządzenie Rzym II.

 

Co może zrobić pokrzywdzony konsument? Jak odzyskać pieniądze z kasyna online?

Dla konsumenta, który przegrał znaczne kwoty u operatora z maltańską licencją, sytuacja jest złożona i pełna pułapek. Nie ma prostej, gwarantowanej drogi do odzyskania pieniędzy. Są natomiast różne strategie, z których każda ma swoje zalety i wady.

Najczęstsza i – jak dotąd – najskuteczniejsza ścieżka to powództwo przed sądem macierzystym (niemieckim, austriackim, a kto wie – być może również – polskim). Konsument wnosi pozew przed sąd swojego miejsca zamieszkania, wykorzystując przepisy ochrony konsumentów z rozporządzenia Bruksela I bis, które dają konsumentom prawo pozywania przedsiębiorców przed ich własnymi sądami lokalnymi. Prawo właściwe dla umowy będzie prawem państwa konsumenta, pod warunkiem że operator „kierował swoją działalność” do tego państwa – wymóg łatwy do spełnienia: reklamy w języku lokalnym, lokalne metody płatności, lokalna waluta czy sponsoring lokalnych wydarzeń sportowych są wystarczającym dowodem.

Problem pojawia się na etapie egzekucji. Operator maltański może po prostu zignorować wyrok. Teoretycznie konsument może wyegzekwować wyrok na Malcie, korzystając z mechanizmów uznawania wyroków. Praktycznie jednak artykuł 56A Gaming Act stawia trudną do sforsowania zaporę. Maltańskie sądy pierwszej instancji konsekwentnie odmawiają wykonania takich wyroków, powołując się na sprzeczność z maltańskim porządkiem publicznym. Pozostaje możliwość egzekucji w innych państwach UE, gdzie operator może mieć aktywa, ale to wymaga kolejnych postępowań, dodatkowych kosztów i często kończy się fiaskiem, bo operatorzy skutecznie przenoszą swoje główne aktywa na Maltę.

Druga strategia to europejski nakaz zabezpieczenia na rachunku bankowym (EAPO). Konsument, który uzyskał już prawomocny wyrok, może wystąpić do sądu swojego kraju o wydanie europejskiego nakazu zabezpieczenia. Jak wskazał Rzecznik Emiliou w sprawie C-198/24, sam fakt istnienia artykułu 56A Gaming Act może być przesłanką uzasadniającą „pilną potrzebę” takiego środka. Skoro Malta uniemożliwia egzekucję wyroków na swoim terytorium, racjonalne jest przypuszczenie, że operator będzie gromadził wszystkie swoje aktywa właśnie tam, unikając jurysdykcji, gdzie wyroki mogą być wykonane.

Po wydaniu nakazu przez sąd krajowy, jest on automatycznie wykonalny w państwie członkowskim, w którym znajdują się rachunki bankowe operatora – na przykład w Irlandii, na Cyprze czy w Luksemburgu. Bank otrzymuje polecenie zamrożenia określonej kwoty. Operator nie jest o tym informowany przed wykonaniem nakazu – element zaskoczenia jest kluczowy dla skuteczności tego środka.

Problem w tym, że EAPO to środek zabezpieczający, nie egzekucyjny. Zamraża aktywa, ale nie przekazuje ich automatycznie konsumentowi. Ostatecznie konsument musi wyegzekwować wyrok w normalnym trybie. Ponadto operatorzy szybko uczą się obchodzić takie nakazy – trzymają środki w strukturach korporacyjnych poza rachunkami bezpośrednio przypisanymi do spółki licencjonowanej przez MGA, korzystają z podmiotów pośredniczących w przetwarzaniu płatności, wykorzystują kryptowaluty (zob. jak uzyskać licencję CASP na działalność kryptowalutową).

Trzecia, najbardziej awangardowa strategia to powództwo na Malcie z zakwestionowaniem artykułu 56A – dokładnie tak, jak uczynił to FB w sprawie C-440/23. Konsument, zamiast uzyskiwać wyrok w swoim kraju i próbować go wykonać na Malcie, od razu wnosi pozew do sądu maltańskiego. To paradoksalne posunięcie – Malta jest najbardziej nieprzyjaznym forum dla takich roszczeń. Ale ma swoją logikę prawniczą.

Zgodnie z rozporządzeniem Bruksela I bis, sądy państwa członkowskiego, w którym pozwany ma siedzibę, mają ogólną jurysdykcję. Zgodnie z rozporządzeniem Rzym I, prawo właściwe dla umowy konsumenckiej to prawo miejsca zamieszkania konsumenta. Maltański sąd musi zatem zastosować prawo niemieckie lub austriackie, w tym zakaz internetowych gier hazardowych bez licencji oraz przepisy o nieważności umów. Teoretycznie maltański sąd powinien orzec tak samo jak sąd niemiecki – umowa jest nieważna, operator musi zwrócić pieniądze. Praktycznie jednak maltańskie sądy wykazują ogromną niechęć do orzekania przeciwko „swoim” operatorom.

Ale właśnie ta droga stwarza okazję do zasadniczego zakwestionowania całego systemu. Jak wyjaśnił Rzecznik Emiliou w sprawie C-440/23, maltańskie sądy mają nie tylko prawo, ale obowiązek badania zgodności niemieckiego prawa z prawem unijnym, jeśli jest to niezbędne do rozstrzygnięcia sprawy. Co kluczowe, wyrok maltańskiego sądu byłby wykonalny na Malcie bez przeszkód wynikających z artykułu 56A Gaming Act. Ten przepis blokuje uznawanie i wykonywanie wyroków zagranicznych, ale nie ma zastosowania do wyroków maltańskich sądów. Paradoksalnie więc konsument może mieć lepsze szanse na faktyczne odzyskanie pieniędzy, pozywając na Malcie, niż wygrywając w Niemczech i próbując egzekwować wyrok na Malcie.

Oczywiście ta strategia ma ogromne wady. Wymaga zaangażowania maltańskiego prawnika, prowadzenia postępowania w obcym systemie prawnym i języku, ponoszenia znacznie wyższych kosztów. Nie ma gwarancji sukcesu – dotychczasowe precedensy są raczej niekorzystne. Ale dla tych, którzy chcą stworzyć precedens, to opcja warta rozważenia, szczególnie w kontekście opinii Rzecznika, która jasno wskazuje maltańskim sądom jak powinny postępować.

 

Nadużycie prawa czy słuszne roszczenie? Etyczny dylemat sprawy

Operatorzy maltańscy i maltański rząd konsekwentnie podnoszą argument, który na pierwszy rzut oka brzmi przekonująco: roszczenia konsumentów o zwrot przegranych pieniędzy to nadużycie prawa. Gracz dobrowolnie uczestniczył w grach, zdawał sobie sprawę z ryzyka, cieszył się z wygranych, jeśli były (przeczytaj również: Czy wygrane w zagranicznych kasynach online należy zgłaszać do urzędu skarbowego?), a teraz, gdy przegrał, próbuje odzyskać stawki powołując się na techniczną niezgodność z prawem. To nie jest działanie w dobrej wierze – to próba wykorzystania luki prawnej do uniknięcia konsekwencji własnych decyzji.

Ten argument ma pewną moralną siłę. Istotnie, w wielu przypadkach gracze nie byli ofiarami w tradycyjnym sensie. Aktywnie poszukiwali platform hazardowych, rejestrując się świadomie, często wielokrotnie wpłacając i wypłacając środki. Niektórzy wygrywali przez pewien czas, zanim ostatecznie ponieśli stratę netto. Czy takie osoby powinny móc powołać się na nielegalność działalności, w której sami dobrowolnie uczestniczyli?

Rzecznik Generalny Emiliou rozważył ten zarzut i odrzucił go zdecydowanie. Wyjaśnił, że zasada zakazu nadużywania prawa unijnego ma zastosowanie tylko wtedy, gdy strona powołuje się na prawo UE w sposób stanowiący nadużycie. Tymczasem konsument wywodzi swoje roszczenie z prawa krajowego – niemieckich czy austriackich przepisów o nieważności umów i bezpodstawnym wzbogaceniu, nie z prawa UE. Fakt, że korzysta z unijnych przepisów procesowych nie zmienia charakteru materialnego roszczenia.

Co więcej, to operator, nie konsument, powołuje się na prawo UE (artykuł 56 TFUE – swobodę świadczenia usług) jako obronę przeciwko roszczeniu. Gdyby ktokolwiek miał być oskarżony o nadużywanie prawa unijnego, to raczej operator, który przez lata świadomie naruszał niemieckie czy austriackie prawo, a teraz próbuje ukryć się za tarczą fundamentalnych swobód traktatowych.

Istnieje jednak głębsze pytanie etyczne: czy konsument, który aktywnie i świadomie uczestniczył w nielegalnych grach hazardowych, powinien być moralnie uprawniony do żądania zwrotu? Niemieckie prawo przewiduje na to odpowiedź w postaci paragrafu 817 BGB, który odmawia zwrotu świadczenia osobie, która świadomie popełniła przestępstwo. Problem w tym, że niemieckie sądy zwykle odmawiają zastosowania tego przepisu, uznając że gracze zostali wprowadzeni w błąd przez operatorów co do legalności gier – witryny wyglądały profesjonalnie, miały licencje maltańskie, używały języka niemieckiego i sugerowały legalność działalności. W takich okolicznościach trudno mówić o „świadomym” popełnieniu przestępstwa przez konsumenta.

To być może najbardziej satysfakcjonująca odpowiedź na etyczny dylemat sprawy: asymetria informacyjna i siły między profesjonalnym operatorem a konsumentem jest tak wielka, że nawet jeśli konsument formalnie „wiedział” o ryzyku, to operator świadomie stworzył pozory legalności, inwestując miliony w marketing, sponsoring i budowanie wiarygodnego wizerunku. W takim układzie odpowiedzialność spoczywa przede wszystkim na operatorze, nie na konsumencie.

 

Co dalej? Trzy możliwe scenariusze rozwoju sytuacji

Scenariusz pierwszy: Malta wygrywa. Gdyby Trybunał uznał, że artykuł 56A Gaming Act nie narusza prawa unijnego, skutki dla konsumentów byłyby katastrofalne. Artykuł 56A pozostałby w mocy, czyniąc egzekucję wyroków na Malcie niemożliwą. Operatorzy zyskaliby de facto immunitet – mogliby trzymać wszystkie aktywa na rachunkach maltańskich, wiedząc że są tam bezpieczne przed jakąkolwiek egzekucją zagranicznych wyroków. Konsumenci musieliby poszukiwać aktywów w innych państwach członkowskich, ale operatorzy już się tego nauczyli i skutecznie strukturyzują swoje finanse tak, by majątek pozostawał na Malcie lub w jeszcze bardziej egzotycznych jurysdykcjach. Prawomocne wyroki niemieckich i austriackich sądów stałyby się bezwartościowymi papierami – moralnym zwycięstwem bez realnej szansy na odzyskanie pieniędzy.

Ten scenariusz wywołałby prawdopodobnie efekt domina. Inne państwa członkowskie, widząc że Malta skutecznie chroni swoją branżę przed egzekucją wyroków, mogłyby wprowadzić podobne przepisy w swoich jurysdykcjach. Erozja wzajemnego zaufania i uznawania wyroków – fundamentu europejskiej przestrzeni sądowej – postępowałaby, prowadząc do fragmentacji prawnej UE.

Należy jednak jasno powiedzieć: ten scenariusz jest wysoce nieprawdopodobny. Opinie Rzecznika Generalnego Emiliou we wszystkich trzech sprawach są jednoznaczne i dobrze umocowane w prawie unijnym. Trybunał historycznie w większości przypadków podąża za opiniami Rzecznika. Co więcej, Komisja Europejska już w czerwcu 2024 roku wszczęła przeciwko Malcie formalne postępowanie o naruszenie traktatu, argumentując że artykuł 56A „podważa wzajemne zaufanie w wymiarze sprawiedliwości”. Byłoby niezwykle zaskakujące, gdyby Trybunał zignorowałby tak wyraźne stanowisko zarówno Rzecznika, jak i Komisji.

Scenariusz drugi: konsumenci wygrywają. To najbardziej prawdopodobny rozwój wypadków. Trybunał orzeka, że artykuł 56A Gaming Act narusza zasadę wzajemnego zaufania między państwami członkowskimi oraz mechanizmy uznawania i wykonywania wyroków ustanowione w rozporządzeniu Bruksela I bis. Malta otrzymuje nakaz uchylenia tego przepisu w określonym terminie, prawdopodobnie 6-12 miesięcy. Po tym terminie prawomocne niemieckie i austriackie wyroki stają się w pełni wykonalne na Malcie bez jakichkolwiek przeszkód.

Skutki dla operatorów byłyby natychmiastowe i dramatyczne. W ciągu kilku tygodni od uprawomocnienia się orzeczenia Trybunału na Maltę napłynęłyby setki, jeśli nie tysiące wniosków o egzekucję wyroków. Maltańskie sądy i komornicy – którzy przez lata nie musieli zajmować się takimi sprawami – nagle stanęliby przed lawiną postępowań egzekucyjnych. Rachunki bankowe operatorów zaczęłyby być masowo zajmowane. Kwoty byłyby gigantyczne: tylko AdvoFin, jedna z firm finansujących spory, ma do egzekucji około 34 miliony euro w samej Austrii. Łącznie w całej Europie może chodzić o 500 milionów do miliarda euro w już prawomocnych wyrokach czekających na egzekucję.

Wielu mniejszych operatorów nie przetrwałoby takiego uderzenia. Zbankrutowaliby w ciągu miesięcy, jeśli nie tygodni. Większe spółki, zwłaszcza te notowane na giełdach (jak Lottoland czy Tipico), stanęłyby przed poważnym kryzysem płynnościowym. Ich wyceny gwałtownie by spadły. Część z nich prawdopodobnie próbowałaby negocjować ugody zbiorowej.

Pozostałe podmioty szukałyby ucieczki. Niektóre mogłyby próbować przenieść swoje siedziby do Curaçao, Gibraltaru (który po Brexicie nie jest już związany rozporządzeniem Bruksela I bis) lub na Cypr – choć Cypr jako państwo członkowskie UE oferowałby tylko ograniczoną ochronę. Inne mogłyby podjąć restrukturyzację, przenosząc aktywa do spółek-córek w egzotycznych jurysdykcjach, zachowując na Malcie tylko „skorupy” bez majątku.

Z perspektywy konsumentów byłby to przełom historyczny. Po latach frustracji, podczas których posiadali prawomocne wyroki ale nie mogli ich wyegzekwować, wreszcie otrzymaliby realną szansę na odzyskanie swoich pieniędzy. Firmy finansujące spory sądowe zobaczyłyby zwrot z inwestycji, co dodatkowo napędziłoby rynek – więcej graczy zdecydowałoby się na dochodzenie swoich praw, wiedząc że egzekucja jest możliwa.

Długofalowo ten scenariusz oznaczałby fundamentalną zmianę modelu biznesowego branży hazardu online w Europie. Operatorzy musieliby poważnie traktować lokalne wymogi licencyjne. Nie wystarczyłaby już sama maltańska licencja – trzeba by faktycznie uzyskiwać koncesje w każdym państwie, gdzie oferuje się usługi, albo całkowicie z nich rezygnować. Ci operatorzy, którzy już dziś przestrzegają prawa – uzyskują licencje niemieckie, polskie, holenderskie – zyskaliby ogromną przewagę konkurencyjną. „Kowboje” działający tylko z maltańską licencją musieliby albo się dostosować, albo zniknąć z rynku.

Malta jako hub hazardowy w Europie straciłaby znacznie na atrakcyjności. Wprawdzie nadal oferowałaby konkurencyjne podatki i przyjazne otoczenie regulacyjne (zob. Podatek od loterii, gier, konkursów, pokera online w Polsce), ale kluczowa „przewaga” – immunitet przed egzekucją zagranicznych wyroków – zniknęłaby. Liczba nowych licencji prawdopodobnie by spadła, a niektórzy istniejący operatorzy mogliby przenieść się gdzie indziej.

Scenariusz trzeci: kompromis proceduralny. Istnieje także wariant pośredni, choć wydaje się najmniej prawdopodobny z perspektywy dotychczasowej praktyki Trybunału. W tym scenariuszu Trybunał orzeka, że artykuł 56A w obecnym kształcie faktycznie narusza prawo unijne, ale jednocześnie uznaje szczególną sytuację Malty – małego państwa, którego 12% PKB zależy od branży hazardowej. Zamiast natychmiastowego unieważnienia przepisu, Trybunał mógłby zastosować tzw. ograniczenie skutków czasowych orzeczenia, wyznaczając Malcie dłuższy okres przejściowy (np. 18-24 miesiące) na dostosowanie systemu.

W tym czasie Malta musiałaby wprowadzić kompleksowe reformy: wzmocnić nadzór Malta Gaming Authority, wprowadzić skuteczny enforcement, ustanowić mechanizm współpracy z sądami innych państw członkowskich w zakresie egzekucji wyroków, ewentualnie stworzyć fundusz kompensacyjny dla graczy. Dopiero po upływie okresu przejściowego i zweryfikowaniu skuteczności reform, artykuł 56A zostałby ostatecznie uchylony.

Ten scenariusz miałby pewne zalety. Operatorzy otrzymaliby czas na uporządkowanie swoich spraw, spłacenie najważniejszych zobowiązań, ewentualne ubezpieczenie się od ryzyka. Malta mogłaby stopniowo dostosować swoją gospodarkę, unikając nagłego szoku. Konsumenci zaczęliby odzyskiwać pieniądze stopniowo, ale w przewidywalny sposób – najpierw przez mechanizmy ugodowe i fundusz kompensacyjny, później przez normalną egzekucję.

Problem w tym, że Trybunał rzadko stosuje tego typu rozwiązania kompromisowe w sprawach dotyczących fundamentalnych zasad unijnych, jakimi są wzajemne zaufanie i wykonywanie wyroków. Zwykle poprzestaje na stwierdzeniu niezgodności przepisu z prawem UE, pozostawiając państwu członkowskiemu swobodę w wyborze sposobu dostosowania. Ograniczenie skutków czasowych orzeczenia jest rezerwowane dla sytuacji wyjątkowych, gdzie natychmiastowe zastosowanie wyroku mogłoby wywołać nieproporcjonalnie poważne skutki systemowe.

Co więcej, taki scenariusz niesie ryzyko polityczne. Mógłby być odczytany jako nagroda dla Malty za złamanie prawa – sygnał, że można najpierw naruszyć fundamentalne zasady UE dla ochrony narodowych interesów ekonomicznych, a potem wynegocjować „łagodne lądowanie”. To stworzyłoby niebezpieczny precedens dla innych państw członkowskich w innych dziedzinach. Dlatego większość obserwatorów spodziewa się, że jeśli Trybunał orzeknie przeciwko Malcie, zrobi to w sposób jednoznaczny i kategoryczny, bez kompromisów czasowych.

 

Lekcje dla przyszłości: co ta saga mówi nam o Unii Europejskiej

Historia maltańskich licencji hazardowych i masowych sporów konsumenckich to studium przypadku fundamentalnych napięć w konstrukcji Unii Europejskiej. Z jednej strony mamy zasadę swobody świadczenia usług – ideę, że przedsiębiorca legalnie działający w jednym państwie członkowskim może oferować swoje usługi w całej UE bez dodatkowych barier. Z drugiej strony mamy suwerenność państw członkowskich w wrażliwych obszarach takich jak hazard, gdzie różnice kulturowe, moralne i społeczne między krajami są ogromne.

Malta od lat próbuje przekształcić swoją maltańską licencję w „license to kill” w stylu Jamesa Bonda, legitymizujący w całej UE działalność kontrowersyjną moralnie i prawnie. Niemcy, Austria i inne państwa kategorycznie odrzucają tę interpretację, argumentując że hazard to obszar, w którym każde państwo ma prawo stosować własne, restrykcyjne regulacje wynikające z jego specyficznych uwarunkowań społecznych. Trybunał Sprawiedliwości UE nigdy nie rozstrzygnął tej fundamentalnej kwestii w sposób ostateczny i prawdopodobnie nigdy nie rozstrzygnie – bo jest to w istocie pytanie polityczne, nie prawne.

Każdy kraj ma inne podejście do hazardu: Wielka Brytania prowadzi liberalną, ale surowo nadzorowaną regulację; Francja ma system monopoli państwowych z ograniczonymi wyjątkami; Niemcy długo miały zakaz z wyjątkami; Polska stworzyła licencjonowany rynek krajowy; kraje skandynawskie mają własne, zróżnicowane modele. Ta różnorodność jest nie do pogodzenia z ideą jednego „paszportu” maltańskiego ważnego wszędzie. Rozwiązaniem mogłaby być pełna harmonizacja przepisów o hazardzie na poziomie UE – ale to politycznie nierealne i prawdopodobnie niepożądane.

Tymczasem w tej regulacyjnej szarej strefie cierpią konsumenci. Są bombardowani reklamami profesjonalnie wyglądających platform, które sugerują legalność i wiarygodność. Grają, przegrywają, a potem dowiadują się, że uczestniczyli w działalności nielegalnej według prawa ich kraju. Próbują odzyskać pieniądze przez sąd – i wygrywają, ale nie mogą wyegzekwować wyroków bo operator schował się za maltańską tarczą legislacyjną.

To nie jest zrównoważona sytuacja. Sprawy C-440/23, C-198/24 i C-77/24 oraz opinie Rzecznika Generalnego Emiliou mogą być punktem zwrotnym. Po raz pierwszy na najwyższym poziomie unijnej jurysdykcji ktoś powiedział jasno: Malta nie może jednostronnie blokować wykonywania wyroków innych państw członkowskich, nawet jeśli chroni to jej strategiczną branżę ekonomiczną. Wzajemne zaufanie i praworządność są ważniejsze niż interes ekonomiczny pojedynczego kraju.

Jeśli Trybunał podąży za tymi opiniami – a wszystko wskazuje na to, że podąży – to dla tysięcy europejskich konsumentów będzie to oznaczało realną szansę na sprawiedliwość. Dla Malty będzie to bolesna, ale konieczna lekcja o granicach regulatory capture. A dla Unii Europejskiej będzie to reafirmacja fundamentalnej zasady: jesteśmy wspólnotą prawa, gdzie wyroki sądów są respektowane ponad granicami, niezależnie od tego jak niewygodne mogą być dla lokalnych interesów ekonomicznych.

Pytanie tylko, ile czasu to wszystko zajmie – i ilu konsumentów w międzyczasie dołączy do armii posiadaczy bezwartościowych wyroków przeciwko niepokonanym maltańskim molochom hazardowym.