Czy spam może być uznany za naruszenie dóbr osobistych?
Pojęcie „spamu” nie ma bezpośredniej definicji legalnej. Najbliższe istocie tego terminu zdaje się być określenie, którym posługuje się ustawodawca w art. 10 ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną.
W świetle przywołanego przepisu „zakazane jest przesyłanie niezamówionej informacji handlowej skierowanej do oznaczonego odbiorcy będącego osobą fizyczną za pomocą środków komunikacji elektronicznej, w szczególności poczty elektronicznej”.
Nie sposób zaprzeczyć, że tego typu wiadomości z informacjami, które bez wątpienia nie zostały przez nas zamówione, zapełniają nasze skrzynki e-mailowe każdego dnia. Niemniej, czy taka uciążliwość ingeruje w naszą prywatność na tyle, aby można ją było uznać za naruszenie dóbr osobistych?
Teoria i praktyka
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w opracowanym przez siebie zbiorze porad „Konsument w Sieci” zwraca uwagę, że choć spam najczęściej kojarzy się z wysyłką niechcianych wiadomości za pośrednictwem poczty elektronicznej, to w rzeczywistości ma dużo szerszy zakres.
A zatem, oprócz przesyłek kierowanych do odbiorców drogą e-mailową, za spam należy uznać również komunikację o treści reklamowej, marketingowej czy handlowej przekazywaną w szczególności poprzez: połączenia telefoniczne, wiadomości SMS, komunikatory internetowe, media społecznościowe czy strony www w formie pojawiających się pop-upów. Oczywiście nie jest to wyliczenie enumeratywne.
Aby sklasyfikować korespondencję jako spam, musi ona spełnić kumulatywnie następujące przesłanki:
- może być kierowana do znacznej liczby osób z uwagi na uniwersalną i zasadniczo neutralną treść – nie jest wiadomością zindywidualizowaną;
- adresat nie udzielił nadawcy uprzedniej, świadomej, wyraźnej zgody na otrzymywanie tych wiadomości;
- okoliczności dowodzą dysproporcji korzyści – oznacza to, że potencjalne korzyści nadawcy związane z wysyłką korespondencji są większe niż te, które może w związku z tym pozyskać odbiorca wiadomości.
Niemniej jednak zdecydowanie najczęściej warunki te spełniają wciąż wiadomości e-mail, na których skupimy się w dalszej części tekstu.
Brak wiadomości to… dobra wiadomość?
Mając powyższe na uwadze, można zaryzykować stwierdzenie, że spam, mimo iż dokuczliwy i częstokroć nadmierny, nie jest zjawiskiem, w towarzystwie którego nie da się żyć. Co więcej, wielu użytkowników Internetu przywykło, a nawet uznaje ten rodzaj marketingu za akceptowalny.
Okazuje się jednak, że nie jest to pogląd w pełni podzielany, a wiele osób ma na ten temat zdanie zgoła odmienne. Za przykład najzagorzalszych przeciwników tych wiadomości należy podać odbiorców, którzy poczuli się dotknięci spamem w znacznym stopniu, ubiegając się w związku z tym o zadośćuczynienie za naruszenie szeregu dóbr osobistych, do czego ich zdaniem doszło w konsekwencji otrzymanego spamu.
Dobra bardzo osobiste
Na gruncie polskiego porządku prawnego kwestię dóbr osobistych oraz ich ochrony regulują w znacznej mierze przepisy Kodeksu cywilnego. Do kodeksowego (otwartego) katalogu tych wartości należą: zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska.
Na pierwszy rzut oka na próżno doszukiwać się tutaj prawa do „nieotrzymywania niezamówionych wiadomości” czy też do „przejrzystości skrzynki elektronicznej”. Tym niemniej w omawianym szeroko w ostatnim czasie wyroku Sądu Rejonowego dla Warszawy-Woli w Warszawie za naruszenie dóbr osobistych uznany został nie tyle uporczywy i notoryczny spam, ile jednorazowa wysyłka wiadomości reklamowej (sic!).
Stan faktyczny
Przywołany wyżej Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli w Warszawie wyrokiem z dnia 24 stycznia 2019 r. zasądził od pozwanego na rzecz strony powodowej kwotę w wysokości 500 zł tytułem zadośćuczynienia za naruszenie dóbr osobistych, do którego doszło w wyniku otrzymywania wiadomości e-mail, którą zakwalifikowano jako spam. Stosownie do stanowiska powoda, z uwagi na nagminne otrzymywanie niechcianych przesyłek mailowych czuł się on pokrzywdzony z uwagi na okoliczność, że proceder ten uniemożliwiał mu bezproblemowy użytek posiadanego przez niego sprzętu elektronicznego, takiego jak komputer oraz smartfon.
Twierdził on również, iż aby zminimalizować skutki spamu, zmuszony był do ciągłego usuwania licznych wiadomości, która to czynność była nie tylko niezwykle czasochłonna, ale też stwarzała ryzyko, że przez przypadek skasowaniu mogła ulec inna, istotna wiadomość.
Ponadto powód utrzymywał, że regularne odbieranie tych nieoczekiwanych e-maili burzyło jego wewnętrzny spokój, a co za tym idzie – określone dobra osobiste: prawo do prywatności, prawo do nienaruszalności psychicznej, jak również prawo do wolności. Nie bez znaczenia dla rezultatu tej sprawy pozostawało stanowisko pozwanego, w świetle którego był on nadawcą tylko jednej z wiadomości, na które powoływała się strona powodowa.
Co na to sąd?
Argumenty pozwanego nie przyniosły oczekiwanego rezultatu. Sąd orzekł na rzecz powoda zadośćuczynienie za krzywdę doznaną przez niego z tytułu otrzymania niepożądanej korespondencji w żądanej przez powoda wysokości. W treści uzasadnienia zaznaczono, iż nawet pojedyncza wiadomość e-mailowa, jeżeli nosi cechy spamu, narusza dobra osobiste jej adresata. Sąd skonkretyzował przywołane dobra, wskazując wśród nich spokój wewnętrzny człowieka, prywatność, a także swobodę korespondencji.
Uwzględniono natomiast wyjaśnienia powoda w zakresie utrudniania korzystania z poczty elektronicznej z powodu napływającego do skrzynki spamu. Nadmieniono nadto, że następstwem konieczności częstego porządkowania konta poczty elektronicznej i selekcjonowania otrzymywanych wiadomości mogą być odczuwane przez użytkownika zniecierpliwienie i irytacja.
Dobra osobiste a dane osobowe
Zaprezentowana powyżej sprawa, a także każda analogiczna sytuacja ma również inne niż naruszenie dóbr osobistych płaszczyzny. Chodzi przede wszystkim o nieprzestrzeganie przepisów ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną, która nie dopuszcza wysyłki niezamówionej informacji handlowej do osób fizycznych, jak również o zasady ochrony danych osobowych, które w przypadku spamu zasadniczo nie są respektowane wobec braku podstaw (najczęściej w postaci zgody) nadawcy do przetwarzania danych osobowych odbiorców.
Należy jednak podkreślić, że niejednokrotnie przez własną nieuwagę sami możemy dostarczyć takie podstawy nadawcom spamu. Nie sposób bowiem zaprzeczyć, że przeciętny użytkownik Internetu rzadko zagłębia się w zaznaczane przez siebie checkboxy, często robiąc to odruchowo.
W ten właśnie sposób z pewnością przychodzi do nas znaczna część korespondencji marketingowej. Niemniej należy mieć na uwadze, że jeżeli otrzymujemy wiadomości spam w takich okolicznościach, wyrażoną uprzednio (choćby nieświadomie) zgodę zawsze możemy wycofać.
Podsumowanie
Nie ulega wątpliwości, że wyrok warszawskiego Sądu rejonowego można uznać za przełomowy. Nie można nadto wykluczyć, że zachęci on innych, zniecierpliwionych użytkowników poczty elektronicznej do dochodzenia roszczeń na drodze sądowej.
Nowe postępowania przyczynią się z pewnością do utworzenia nowych linii orzeczniczych. Trudno przewidzieć, czy będą one pokrywały się z omawianym wyrokiem, czy raczej pójdą w przeciwnym kierunku. O tym jednak powinniśmy dowiedzieć się już wkrótce.
Autor: Kancelaria Prawna Skarbiec