„Państwo to najzimniejszy z potworów. Zimno kłamie; i oto kłamstwo wypełza z jego ust: »Ja, państwo, jestem narodem.«”
Fryderyk Nietzsche pisał te słowa w dziewiętnastym wieku o państwie jako abstrakcji. Ale przedsiębiorca, który otrzymał zawiadomienie zamiarze wszczęcia kontroli podatkowej, spotyka państwo w jego najbardziej konkretnej formie: jako urzędnika z legitymacją, jako pismo z pouczeniem o konsekwencjach, jako żądanie zapłaty z siedmiocyfrową kwotą.
Spór z fiskusem to szczególny rodzaj konfliktu. Przeciwnik ma nieograniczony czas, nieograniczone zasoby i całą machinę państwa za plecami. Ty masz firmę do prowadzenia, rodzinę do utrzymania i nerwy, które nie są ze stali.
To nie jest walka równych.
Asymetria: natura konfliktu
Tukidydes, ateński historyk piszący o wojnie peloponeskiej, opisał dialog między Ateńczykami a mieszkańcami wyspy Melos. Ateny zażądały poddania się. Melijczycy odwołali się do sprawiedliwości. Ateńczycy odpowiedzieli: „Sprawiedliwość istnieje tylko między równymi. Silni robią, co mogą; słabi cierpią, co muszą.”
Cytat jest brutalny – i prawdziwy. W sporze z aparatem skarbowym przedsiębiorca nie jest równą stroną. Urząd może prowadzić kontrolę latami. Może cofać się w czasie o pięć lat, czasem więcej. Może kwestionować transakcje, które w momencie zawierania były legalne i powszechne. Może nakładać zabezpieczenia na majątek, zanim jeszcze wyda decyzję.
Przedsiębiorca musi odpowiadać na pisma w terminach. Musi przedstawiać dokumenty sprzed lat. Musi płacić księgowym, prawnikom, doradcom – zanim jeszcze wiadomo, czy spór ma podstawy.
Rozpoznanie tej asymetrii to pierwszy krok do skutecznej obrony. Kto traktuje spór z fiskusem jak zwykły proces – symetryczny, oparty na zasadach fair play – ten przegrywa, zanim zacznie walczyć.
Teren: gdzie toczy się walka
Antoine-Henri Jomini, szwajcarski generał służący pod Napoleonem, a potem w armii rosyjskiej, poświęcił znaczną część swojego traktatu Zarys sztuki wojennej analizie terenu. „Armia, która zna teren, na którym walczy, ma połowę zwycięstwa” – pisał.
W sporze podatkowym terenem jest procedura.
Ordynacja podatkowa liczy sobie 344 strony. Ustawa o kontroli skarbowej, o egzekucji administracyjnej, przepisy o odpowiedzialności karnej skarbowej – kolejne setki. Do tego orzecznictwo: wyroki sądów administracyjnych, interpretacje organów, stanowiska Ministerstwa Finansów.
Przedsiębiorca, nawet wybitny w swojej branży, porusza się po tym terenie jak armia w obcym kraju – bez map, bez przewodników, bez znajomości języka. Urząd porusza się jak u siebie w domu.
Wyrównanie tej przewagi wymaga specjalizacji. Nie wystarczy prawnik „od wszystkiego”. Potrzebny jest ktoś, kto zna każdą ścieżkę, każdy skrót, każdą pułapkę.
Kto rozumie, że termin na odpowiedź to nie sugestia, lecz granica między obroną a kapitulacją. Że nieprecyzyjne sformułowanie w piśmie może zostać użyte przeciwko klientowi za trzy lata, w zupełnie innym postępowaniu.
Głębia strategiczna: sztuka kupowania czasu
Michaił Kutuzow, rosyjski feldmarszałek, stanął przed Napoleonem w 1812 roku z armią słabszą liczebnie i gorzej wyposażoną. Jego strategia? Nie dać się zniszczyć. Cofać się, unikać bitwy, pozwolić przestrzeni i zimie osłabić najeźdźcę.
Pod Borodino Kutuzow stoczył krwawą bitwę, ale nie decydującą. Oddał Moskwę – do której Napoleon wkroczył triumfalnie, by odkryć, że jest pusta i płonie. Armia francuska rozpadła się w odwrocie. Rosja przetrwała.
W sporze z fiskusem głębia strategiczna to czas.
Kontrola ma terminy. Przedawnienie biegnie. Przepisy się zmieniają. Składy orzekające się zmieniają. Linie interpretacyjne ewoluują.
Sprawa, która w 2020 roku wyglądała na przegraną, w 2024 może wyglądać inaczej – bo NSA wydał nową uchwałę, bo Trybunał Sprawiedliwości UE zakwestionował polską praktykę, bo zmieniła się doktryna.
Kupowanie czasu to nie kunktatorstwo. To strategia. Odwołanie, skarga, skarga kasacyjna, wniosek o wstrzymanie wykonania, wniosek o przywrócenie terminu – każdy z tych środków ma swoją funkcję w grze na czas.
Oczywiście: czas działa też na niekorzyść. Odsetki rosną. Zabezpieczenia ciążą. Niepewność paraliżuje. Dlatego grę na czas trzeba prowadzić świadomie – wiedząc, ile można zyskać i ile to kosztuje.
Wywiad: co wie urząd, czego nie wiesz Ty
Frederick Wielki, król Prus, mawiał: „Dyplomata, który mówi prawdę, jest jak kucharz, który nie doprawia potraw.” W osiemnastowiecznej Europie dyplomacja była przedłużeniem wywiadu – gromadzeniem informacji, budowaniem obrazu intencji przeciwnika.
W sporze podatkowym informacja jest asymetryczna na niekorzyść podatnika.
Urząd wie, jakie ma dowody. Podatnik dowiaduje się o nich, gdy zostają mu przedstawione – czasem po latach gromadzenia. Urząd wie, jaką ma koncepcję sprawy. Podatnik musi ją odgadywać z treści pytań i żądań dokumentów.
Wyrównanie tej asymetrii wymaga aktywności.
Prawo daje narzędzia: wgląd w akta, udział w czynnościach kontrolnych, żądanie uzasadnienia stanowiska organu. Ale te narzędzia trzeba stosować – systematycznie, konsekwentnie, od pierwszego dnia.
Wymaga też analizy: dlaczego urząd pyta akurat o to? Skąd ma informację o tej transakcji? Co sugeruje kierunek pytań? Kto jeszcze był kontrolowany – i z jakim skutkiem?
Podatnik, który rozumie, co wie urząd, może przewidzieć, dokąd zmierza. Może przygotować argumenty, zanim zostaną potrzebne. Może – czasem – uprzedzić zarzuty.
Eskalacja: kiedy warto walczyć
Clausewitz pisał o „punkcie kulminacyjnym ataku” – momencie, w którym siła natarcia wyczerpuje się i dalsze działania przynoszą więcej strat niż zysków.
W sporze podatkowym punkt kulminacyjny istnieje po obu stronach.
Dla urzędu: przedłużająca się kontrola generuje koszty, angażuje zasoby, wymaga uzasadnienia przed przełożonymi. Urząd, który prowadzi sprawę pięć lat i nie może jej zamknąć, ma problem.
Dla podatnika: każdy kolejny szczebel odwoławczy to czas, pieniądze, stres. Jest moment, w którym ugoda – nawet niekorzystna – jest lepsza niż kolejne lata walki.
Sztuka polega na rozpoznaniu, po której stronie punkt kulminacyjny jest bliżej.
Czasem warto walczyć do końca – bo sprawa jest zasadna, bo precedens jest wart kosztów, bo przeciwnik jest słabszy, niż się wydaje.
Czasem warto negocjować – bo zysk z walki nie uzasadnia kosztów, bo życie jest za krótkie na pięcioletni spór o interpretację przepisu.
Decyzja wymaga chłodnej kalkulacji, nie emocji. Wymaga prawnika, który powie: „walczmy” albo „odpuśćmy” – i uzasadni dlaczego.
Nasze podejście
Spory z fiskusem prowadzimy jak kampanie wojenne – z przygotowaniem, planem i świadomością, że żaden plan nie przetrwa kontaktu z rzeczywistością.
Rozpoznanie terenu – analiza sprawy, identyfikacja ryzyk, budowanie obrazu sytuacji.
Obrona aktywna – nie czekamy na zarzuty. Kształtujemy przebieg postępowania od pierwszego dnia.
Głębia strategiczna – wykorzystujemy procedurę, terminy, środki odwoławcze. Kupujemy czas, gdy czas pracuje na naszą korzyść.
Wywiad – wiemy, jak działają urzędy, co sprawdzają, jakie mają priorytety. Znamy orzecznictwo, doktrynę, praktykę.
Eskalacja kontrolowana – wiemy, kiedy walczyć, a kiedy negocjować. Nie przedłużamy sporów dla samego przedłużania.
Fiskus to nie wróg – to przeciwnik. Ma swoje cele, swoje ograniczenia, swoje słabości. Kto je rozumie, ten może wygrać.
Albo przynajmniej – nie przegrać.
Kancelaria Prawna Skarbiec – reprezentacja w sporach podatkowych, postępowaniach kontrolnych i przed sądami administracyjnymi.