Kontrola podatkowa firmy w wykonaniu skarbówki
Jedna ze spółek jawnych, prowadząca sprzedaż detaliczną wyrobów farmaceutycznych w wyspecjalizowanych sklepach, 28 lutego 2018 r. została objęta kontrolą podatkową. Wykazana przez urzędników liczba dni kontroli wyniosła 175.
Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie fakt, że reprezentującemu spółkę Robertowi Nogackiemu z Kancelarii Prawnej Skarbiec protokół tej kontroli doręczono dopiero 29 czerwca 2021 r., a więc dokładnie po 1217 dniach od wszczęcia kontroli, czyli po 3 latach, 3 miesiącach i 29 dniach. Co więcej, w październiku 2018 r. firma złożyła w skarbówce deklarację podatkową wraz z wnioskiem o zwrot ponad 5 mln zł nadpłaconego VAT, na który z powodu trwającej tyle czasu kontroli musiała czekać blisko 3 lata. Przedsiębiorca otrzymał w końcu zwrot, ale bez należnego mu 1 mln zł odsetek, bo – jak go poinformowano – urząd nie ma tyle pieniędzy w kasie.
Wszczęcie kontroli podatkowej w spółce
28 lutego 2018 r. naczelnik urzędu skarbowego wszczął w jednej ze śląskich spółek, trudniącej się sprzedażą detaliczną wyrobów farmaceutycznych, kontrolę podatkową. Kontrolą objęto rejestry VAT, faktury zakupu i sprzedaży, umowy, dowody zapłaty i inne dokumenty. Organ badał krajową sprzedaż spółki i wewnątrzwspólnotowe dostawy towarów, a także import usług i zakupy w okresie od września 2015 r. do września 2018 r.
180 dni na zwrot VAT
W październiku 2018 r. spółka złożyła deklarację podatkową za poprzedni miesiąc wraz z wnioskiem o zwrot nadpłaconego podatku w wysokości ponad 5 mln zł. Organ na zwrot miał 60 dni, czyli powinien go dokonać najpóźniej do 23 grudnia 2018 r. Jednak, jak tłumaczył organ kontrolujący, z uwagi na to, że spółka nie wykazała sprzedaży i czynności opodatkowanych w miesiącu, za który domagała się zwrotu, co naruszało przepis art. 87 ust. 5a ustawy o VAT, termin zwrotu z tego powodu wynosił nie 60, a 180 dni od dnia złożenia deklaracji.
Kontrola zakończona po 1217 dniach
W protokole kontroli podatkowej doręczonym 29 czerwca 2021 r. reprezentującemu spółkę radcy prawnemu Robertowi Nogackiemu z Kancelarii Prawnej Skarbiec naczelnik urzędu skarbowego po 3,5 roku prowadzonych czynności kontrolnych poinformował, że nie stwierdził zawyżenia kwoty zwrotu przez przedsiębiorcę. Wskazał przy tym, że liczba dni kontroli wyniosła 175. W tym czasie kontrola była przedłużana 8-krotnie, a termin zwrotu podatku za wrzesień 2018 r. przedłużany 6-krotnie. Protokół liczył 373 strony.
Nie 175 dni, a ponad 3 lata
Po odzyskaniu zwrotu VAT w kwocie ponad 5 mln zł spółka może już odetchnąć z ulgą. Z pewnością dla sporej części przedsiębiorców są to środki znaczące dla funkcjonowania prowadzonej działalności. Pytanie tylko, dlaczego przez 1217 dni, czyli 3 lata 3 miesiące i 29 dni od czasu wszczęcia przez naczelnika urzędu skarbowego kontroli, dni rzeczywiście prowadzonej kontroli było tylko 175?!
Organ dokładnie wskazał, w jakich dniach przeprowadzono kontrolę – począwszy od 28 lutego 2018 r., do dnia 29 czerwca 2021 r., kiedy to doręczono protokół kontroli podatkowej. Wyglądało to mniej więcej tak: kontrolę przeprowadzono w dniach: 28 lutego 2018 r., 4 kwietnia 2018 r., 20 i 28 grudnia 2018 r., 3, 4, 7-11, 21, 28 stycznia 2019 r. Tak więc, jeśli po pierwszym dniu kontroli w spółce organ zrobił sobie „tylko” miesięczną przerwę przed drugim dniem kontroli, to już pomiędzy drugim a trzecim dniem upłynęło ponad 8 miesięcy!
Co robili urzędnicy w pozostałych dniach? Skąd takie przerwy? Czy pracownicy skarbówki nie wiedzą, że prowadzona wyrywkowo, rozstrzelona w czasie kontrola nie trwała 175 dni, a właśnie 1217, bo de facto tak długo pod niezakończoną kontrolą podatkową zawisła działalność przedsiębiorcy?
Mało tego, po zakończeniu kontroli i odzyskaniu w końcu należnych 5 mln zł w „okienku” urzędu przedsiębiorca dowiedział się, że otrzyma zwrot należnego VAT, ale bez 1 mln zł odsetek, bo urząd po prostu nie ma tyle pieniędzy na koncie. Odsetki, które powstały ewidentnie z winy opieszałości urzędników i ze szkodą dla Skarbu Państwa, za którą nawet nie odpowiedzą karnie czy dyscyplinarnie. Odsetki, na które to przecież polscy podatnicy się teraz złożą. W końcu odsetki, które przyszłoby zapłacić spółce, gdyby urzędnicy uznali, że jednak doszło do nieprawidłowości.